W najbliższy piątek włoski UniCredito, właściciel Pekao SA, wymieni akcje niemieckiego HVB na swoje papiery. Niecałe dwa tygodnie później podobna procedura odbędzie się w Wiedniu, gdzie centralę ma należący do grupy HVB Bank Austria Creditanstalt (BA CA), główny inwestor Banku BPH. Włosi staną się więc pośrednio właścicielami tego banku. Nie będą mogli jednak podejmować decyzji dotyczących spółki, bo nie dostali prawa do wykonywania głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy.
Zgodę na to wydaje Komisja Nadzoru Bankowego (KNB), która ciągle zwleka. – Z tego co wiem, UniCredito uzupełnia dokumenty – mówi Paweł Pelc, który ostatnio dołączył do składu Komisji.
Według „Rzeczpospolitej”, przewodniczący KNB, którym jest prezes NBP Leszek Balcerowicz, decyzję w sprawie zgody dla UniCredito pozostawił szefowi Głównego Inspektoratu Nadzoru Bankowego Wojciechowi Kwaśniakowi. Wczoraj nie chciał się on wypowiadać na ten temat. Komentarza nie udało się uzyskać też w Ministerstwie Skarbu.
Zgodnie z prawem nadzór bankowy może odmówić UniCredito kontrolowania BPH, gdy stwierdzi, że Włosi będą mieli niekorzystny wpływ na „ostrożne zarządzanie bankiem”. Zgody też nie wyda, jeśli odkryje, że akcje BA CA kupili oni za pożyczone pieniądze. Analitycy są przekonani, że żadna z tych sytuacji tu nie zachodzi.
Według prawników, w bitwie przeciwko Włochom nic też nie da powoływanie się na zapisy w umowie prywatyzacyjnej Pekao SA. Włosi zobowiązali się w niej, że nie będą kupować w Polsce innych banków. Inne ewentualne zobowiązania wynikające z umowy prywatyzacyjnej też nie powinny być przyczyną odmowy wydania zgody na fuzję banków.
Nie wiadomo, czy Andrzej Mikosz i posłowie PiS będą ją mieli. Paweł Pelc już dziś mówi, że przed wydaniem decyzji trzeba uwzględnić interes klientów oraz względy konkurencji rynkowej. Współpracujący z PiS ekonomista Marek Zuber twierdzi, że jeśli połączenie Pekao SA i Banku BPH ma wykreować monopolistę, to zgoda na fuzję nie powinna być udzielona – pisze „Rzeczpospolita”.