Po kilku latach w bankowości internetowej PKO BP mamy już pełną jasność. Nie ma już podszywania się jednej marki pod drugą i ciągłego ich mylenia. Stan świadomości społeczeństwa był przez to taki, że kiedy ogłoszono zmianę, w mediach i blogosferze pojawiły się informacje o likwidacji… konta Inteligo. Jednym słowem przecież teoretycznie bardziej poinformowani dziennikarze stwierdzili, że całkowicie zlikwidowana będzie marka Inteligo, a zatem i wirtualne konto. Już tylko to świetnie pokazywało, do czego doprowadził ten dualizm i brak konsekwencji – wszyscy mówią o bankowości Inteligo w kontekście rachunków Superkonto w PKO BP. Dlatego potem mamy takie wpadki jak wywiad z prezesem Komarackim w telewizji, czy duże artykuły na znanych portalach.Na całe szczęście bank skończył z tym podziałem i od dzisiaj będą istniały dwie marki iPKO oraz Inteligo. Inteligo będzie osobną usługą, można wręcz powiedzieć, że dla klienta będzie samodzielnym bankiem ze swoją własną ofertą. iPKO będzie natomiast nazwą usługi dostępu do kont bankowego giganta. Na nieszczęście – jeszcze przez chwilę pewne zamieszanie w nazewnictwie będzie istniało i minie trochę czasu, aż wszyscy będą świadomi, że iPKO BP to tylko nowa nazwa i nie ma nic a nic wspólnego z rachunkiem Inteligo. Takie łamańce występują jednak od samego powstania marki Inteligo – ze względu na formę działalności i występowanie dwóch podmiotów IFS odpowiedzialnego za funkcjonalność i marketing i wówczas BGB, teraz PKO BP, który rozlicza wszelkie operacje bankowe. Teraz należy mieć nadzieję, że się już wszystko wyprostuje.
Ciekawa przy tym rzecz. Inteligo cały czas podkreśla, że pomimo braku inwestycji w markę, nazwa ta jest szeroko rozpoznawalna, etc. Naszym zdaniem obecny stan to efekt świecenia światłem odbitym. To znaczy wiele osób mówiąc Inteligo ma na myśli dostęp do konta PKO BP, a nie wirtualny rachunek Inteligo. Mimo braku nakładów samego IFS na reklamę marki Inteligo, ta ostatnia była bardzo promowana. Tyle, że jako PKO Inteligo. Dla zwykłego klienta nie ma to jednak najmniejszego znaczenia. Tym właśnie należy też naszym zdaniem tłumaczyć ostatnie zamieszanie. Wydaje się, że IFS i PKO BP nie był do końca świadomy tych niuansów i stąd duże zaskoczenie co się dzieje. A internauci i media już zupełnie nie wiedzą o co chodzi, kiedy raz się zapowiada likwidację PKO Inteligo, a potem nowy etap rozwoju Inteligo. Dla nich to przecież jest jedno i to samo, a nie dwa różne produkty. Winę ponosi tu przede wszystkim samo PKO BP które od dawna prowadziło taką politykę informacyjną. Trzeba też podkreślić, że samo Inteligo (IFS) od dawna nie miało już opieki PRowej – więc nie ma się co dziwić.
Trzeba mieć nadzieję, że w końcu zatrudnią dobrą agencję PR, bo jeśli nie, to cały zyskany dzięki PKO BP kapitał, mogą za chwilę roztrwonić. Inna rzecz, że my sami nigdy nie byliśmy entuzjastami takiego rozwiązania. Co PRowiec w banku, to w banku. Znamy kilka takich instytucji (na całe szczęście do policzenia na jednej ręce), gdzie działa taki system. Jesteśmy jak najgorszego zdania o jego sprawności. Miejmy zatem nadzieję, że tak nie będzie w przypadku Inteligo. Warto przypomnieć, że w konkurencyjnym mBanku, nawet sam marketing jest pojmowany przez pryzmat PR, tylko do współpracy z mediami są bodaj 2 osoby, a do tego bank zatrudnia kolejne 2 do działu PR – m.in. jedną specjalnie do wydarzeń specjalnych.
A zatem co się dzisiaj stało? Definitywnie znika z rynku marka PKO Inteligo, a na jej miejsce wprowadzono iPKO. Poza tym nie zmieniło się prawie nic. To prawie – to zmieniona wizualizacja strony do logowania i lekki lifting stron transakcyjnych. Ciekawostką jest wzmocnienie sprzedaży on-line w systemie transakcyjnym. Jest to elektroniczny wniosek, gdzie wyświetlane są dane klienta. Po zatwierdzeniu chęci zaciągnięcia pożyczki gotówkowej, lead wysyłany jest do banku i następuje kontakt telefoniczny. Oczywiście szkoda, że nie jest to wszystko robione prze internet – ale i tak to duży postęp.
Podsumowując – teraz tylko czekamy na kampanię Inteligo – bo powinna ona w końcu rozwiać wszystkie wątpliwości obecnych i potencjalnych klientów. Trzeba jednak przyznać – zatrzymanie się w połowie drogi to rzecz najgorsza jaka mogła się zdarzyć. Miejmy nadzieję, że tak nie będzie w przypadku władz tego banku. Wdrożono już wiele nowych procesów i jeśli to teraz wstrzymać, a potem zostawić, bo będą ważniejsze rzeczy, to można to już teraz określić – prędzej czy późnej skończy się piękną katastrofą.