W ciągu czterech ostatnich lat sieci pośrednictwa kredytowego wyrosły na dużego gracza na rynku finansowym. Jeszcze w 1999 r. sprzedały kredyty „tylko” za 5 mld zł. W tym roku będzie to przynajmniej 12 mld zł! Na to wskazują dane za pierwsze półrocze – tylko sześciu największych pośredników pożyczyło w tym czasie ponad 5 mld zł! Lider rynku Lukas ma na koncie 2 mld zł kredytów.
Z szacunków wynika, że już blisko połowę wszystkich udzielanych przez banki szybkich kredytów wypracowują sieci pośredników! W sumie nasze zadłużenie z tytułu pożyczek gotówkowych wynosi teraz ok. 33 mld zł. – informuje dziennik.
Jak podaje „Gazeta” pośrednicy kredytowi już dawno stracili niezależność. To dziś świetnie prosperujące odnogi wielkich banków detalicznych. Niektóre banki zawczasu kupiły lub zbudowały sobie od zera duże sieci pośrednictwa. Tak zrobił Lukas Bank – z pożyczek związanej z nim sieci Lukas korzysta dziś co trzecia osoba zaciągająca kredyt ratalny.
Duży udział w rynku pośrednictwa ma AIG Bank (poprzez sieci AIG Credit oraz AIGO), a także należąca do Kredyt Banku sieć Żagiel (kwartalnie udziela 400 mln zł kredytów). Na rynek ostro wchodzą nowi gracze – m.in. należąca do Getin Banku sieć Fiolet, przejęty przez GE Money pośrednik Chrobry oraz CitiFinancial należący do Citibanku.
Andrzej Wilk, dyrektor finansowy CitiFinancial, ujawnił, że w tym roku zamierza zwiększyć liczbę placówek z 40 do 60, zaś w przyszłym może powstać nawet do 40 nowych oddziałów. – Naszym celem jest dotarcie do 15,5 mln osób o średnich i niskich dochodach, które nie znalazły dla siebie miejsca w tradycyjnych bankach – dodaje Wilk. Ofensywę szykuje też grupa BRE, tworząc firmę MFinans, która w 2006 r. zacznie sprzedawać ubezpieczenia i kredyty. Piotr Utrata z ING Śląskiego powiedział, że pod koniec roku ruszy sprzedaż kredytów gotówkowych przez agentów Nationale-Nederlanden.
Dziś pośrednicy mogą sobie pozwolić na dyktowanie warunków – średnia marża, jaką dodają do bankowego oprocentowania kredytu, dochodzi do 10 proc! A więc za kredyt, który w banku kosztuje 15 proc, u pośrednika trzeba zapłacić już 25 proc Taka jest cena wygody – kredyty u pośredników można dostać łatwo, szybko, bez zbędnej biurokracji.
Bankowcy przymykają oko na drożyznę kredytów oferowanych przez pośredników. Dodatkowe pieniądze zostają przecież „w rodzinie” (bo właścicielami pośredników są banki). Zresztą bankowi jest wszystko jedno, ile ostatecznie zapłaci klient – on i tak zarobi swoje.
Eldorado dla pośredników może się gwałtownie skończyć na początku przyszłego roku. Wtedy wejdzie w życie ustawa antylichwiarska. Pod jej rządami nielegalny będzie każdy kredyt, którego oprocentowanie przekracza ok. 25 proc. w skali roku. W bankach kredyty są sporo tańsze od tej bariery, bo skupiają się one na obsługiwania klientów o wysokiej zdolności kredytowej. Za to pośrednicy znajdą się w kropce. Albo odeślą część klientów i kwitkiem, albo będą musieli znacznie obniżyć marże – czytamy w „Gazecie”.