W ciągu kilkunastu tygodni w zaciszu rządowych gabinetów diametralnie zmieniono kształt projektowanych regulacji, mających porządkować sektor firm pożyczkowych.
Zamiast przepisów traktujących jednakowo wszystkich uczestników rynku i skupiających się na ochronie konsumenta, przedłożono do dalszych prac legislacyjnych przepisy zachęcające Polaków do zaciągania pożyczek na wyższe sumy i na dłuższy okres. Motywy nagłej zmiany i mało przejrzysty tryb jej wprowadzenia wymagają jak najszybszych i wyczerpujących wyjaśnień ze strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Ustawa musi być przejrzysta W listopadzie 2013 r. Instytut Jagielloński zaangażował się w monitorowanie procedury legislacyjnej zapowiedzianej przez rząd ustawy regulującej polski rynek firm pożyczkowych. Analitycy IJ, odnosząc się do koncepcji nowych przepisów, wskazali pożądane kierunki regulacji i ostrzegli jednocześnie przed rozwiązaniami, które niosą ze sobą więcej zagrożeń, niż korzyści. Wśród tych ostatnich wskazano na pomysły restrykcyjnego limitowania kosztów pożyczek, bowiem niewysokie koszty obsługi małych pożyczek, a duże kwoty, obciążające pożyczkobiorcę przez lata, są istotnym problemem. Podkreślono, iż zbyt wysoki poziom limitu doprowadzi do ustanawiania go przez firmy pożyczkowe na maksymalnym dopuszczalnym poziomie, nawet jeśli obecnie jest on niższy. Inne wskazane w analizie IJ zagrożenie to rejestracja spółek za granicą, które formalnie będą udzielać pożyczek, na podstawie prawa w kraju rejestracji. Zdaniem autorów analizy, uniemożliwienie działalności legalnym firmom pożyczkowym będzie służyć przede wszystkim szarej strefie i lombardom.
Po niemal pięciu miesiącach od ogłoszenia poprzedniego stanowiska Instytutu Jagiellońskiego projekt ustawy regulującej rynek pożyczek nadal nie jest gotowy w swoim ostatecznym kształcie. Nie ulega wątpliwości, że prace nad ustawą dotyczącą tak delikatnej materii powinny być prowadzone w sposób maksymalnie przejrzysty. Nie może być cienia podejrzeń, że przyjmowane rozwiązania mogą być efektem nieformalnych nacisków jakichkolwiek środowisk i będą preferowały określony segment rynku pożyczkowego. Tymczasem niepokojące są kolejne, dość radykalne zmiany w koncepcji regulacji rynku, pojawiające się na kolejnych etapach procesu legislacyjnego.
Skąd nagła zmiana?
Wersja projektu zmiany ustawy o kredycie konsumenckim, która w grudniu 2013 r. wyszła z Ministerstwa Finansów, zakładała limit kosztów pożyczki na poziomie 50% – niezależnie od okresu, na jaki jest udzielana pożyczka. Przypomnijmy, że na wcześniejszym etapie prac proponowano zróżnicowanie limitu w zależności od okresu, na jaki została udzielona pożyczka – dając preferencje pożyczkom średnio- i długoterminowym. Eksperci wskazywali wówczas, że takie przepisy zachęcą Polaków do zaciągania trudniejszych do spłaty zobowiązań. Przedstawiciele Ministerstwa Finansów oficjalnie tłumaczyli, że„zmiana to skutek analiz przeprowadzonych przez partnerów społecznych, dowodzących, że niższy próg powodowałoby eliminację z rynku działalności w niektórych segmentach”(Agnieszka Wachnicka, z-ca dyrektora Departamentu Rozwoju Finansowego).
W grudniowej wersji projektu znalazła się także propozycja (bardzo dobra) utworzenia przy Ministerstwie Gospodarki rejestru firm pożyczkowych. Innym trafnym i służącym konsumentom rozwiązaniem było dopuszczenie do rynku pożyczek pozabankowych jedynie spółek akcyjnych i spółek z o.o. o minimalnym kapitale 200 tys. zł.
Wydawało się, że wersja ustawy, która wyszła z Ministerstwa Finansów, w wystarczający sposób zabezpiecza interesy konsumentów, a także godzi ochronę tych interesów z zasadą swobody działalności gospodarczej. Nie preferuje też określonego sektora instytucji finansowych.
W ciągu kwartału koncepcja regulacji zmieniła się o 180 stopni. Według nowych założeń, które zrodziły się w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, pozaodsetkowe koszty pożyczek nie mogą przekroczyć sumy 25% i dodatkowo 30% za każdy rok trwania umowy. Łącznie nie mogą jednak wynieść więcej niż 100% całkowitej kwoty pożyczki. Zastrzeżono zarazem, że w przypadku udzielenia danemu konsumentowi kolejnych, niepoprzedzonych pełną spłatą pożyczek w okresie następujących po sobie 120 dni, jako podstawa do obliczania sumy kosztów brana jest tylko kwota pierwszej pożyczki.
Pożyczki tylko na długi okres
Co to w praktyce oznacza? Jest to powrót tylnymi drzwiami do rozwiązań, które podczas jesiennej debaty nad pierwotną wersją projektu zostały ostro skrytykowane przez większość ekspertów.Premiują bowiem tych pożyczkodawców, którzy oferują wysokie kwoty na długi okres. Jeśli ideą przygotowywanych przepisów było ograniczanie zadłużania się Polaków, to obecna koncepcja wręcz zachęca do zaciągania większych i trudniejszych do spłaty zobowiązań. Mówiąc wprost – wpływa aktywnie na kształt polskiego rynku firm pożyczkowych, preferując segment pożyczek średnio- i długookresowych. Mikropożyczki zostaną z rynku wyeliminowane – dotyczy to oferty wszystkich instytucji finansowych, również banków i SKOK-ów.
Nawiasem mówiąc, dane statystyczne obalają mit, jakoby firmy pożyczkowe przyczyniały się w wyraźny sposób do zwiększenia zadłużenia Polaków. Wartość rynku pożyczek, udzielonych przez te firmy, wynosi maksimum 4 mld zł, a przez banki i spółdzielcze instytucje finansowe – 140 mld zł.
Pytania do urzędników i polityków
Spór o miejsce legalnie funkcjonujących firm pożyczkowych w obrębie rynku finansowego będzie toczył się dalej, niezależnie od tego, w jakim kształcie uda się uchwalić regulacje. Poważny niepokój budzi tryb pracy nad ustawą i zaskakująca, dokonana w ciszy gabinetów polityków, zmiana koncepcji regulacji. W związku z powyższym opinii publicznej należy się od Ministerstwa Finansów i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wyjaśnienie następujących kwestii:
-
dlaczego między grudniem a marcem zmieniono radykalnie filozofię nowych przepisów, odchodząc od modelu równego traktowania wszystkich uczestników sektora?
-
w jaki sposób nowe regulacje mają chronić Polaków przed nadmiernym zadłużaniem, skoro skazują ich na zaciąganie długoterminowych zobowiązań?
-
czy Ministerstwo Finansów lub Kancelaria Prezesa Rady Ministrów mają wyliczenia, w jakim stopniu projektowane regulacje mogą zwiększyć zadłużenie Polaków?
-
czy Ministerstwo Finansów lub Kancelaria Prezesa Rady Ministrów dysponują szacunkowymi wyliczeniami, ile osób – przez ograniczenie możliwości krótkoterminowych pożyczek – może korzystać z ofert szarej strefy lub lombardów?
-
z jakimi organizacjami pozarządowymi konsultowano się w dotychczasowych etapach procesu legislacyjnego – i opinia jakiej organizacji była najbliższa nagle wprowadzonym zmianom?
Bez odpowiedzi na te pytania tryb prac nad nowymi przepisami siłą rzeczy będzie budził kontrowersje. Opinia publiczna ma prawo poznać powody radykalnych zmian w koncepcji regulacji rynku pożyczek – tym bardziej, że preferują one określony segment tego rynku. Warto również, by kolejne etapy prac nad ustawą były prowadzone w sposób bardziej transparentny, a motywy wprowadzanych rozwiązań były w jasny sposób komunikowane opinii publicznej.
Analiza Instytutu Jagiellońskiego