„Aż 73 proc. badanych było zdania, że najbardziej wiarygodne informacje na temat dostępnych ofert kredytów i pożyczek można czerpać od pracowników banków i instytucji finansowych. Wskaźnik ten nieco spada, jeśli odpowiadają osoby, które kredyt już zaciągnęły. Z tej grupy nadal 54 proc. badanych cały czas uważa pracowników banków za wiarygodne źródło.”, podaje dziennik.
„Wyniki […] badania pokazują też, że kluczowe z punktu widzenia bankowców powinno też być dobre opracowanie reklam czy broszur, tak aby zachęcały one klientów do skorzystania z ich usług. Aż 17 proc. respondentów wskazało na reklamy instytucji finansowych jako wiarygodne źródło informacji o ofercie […]. Co ciekawe broszury i reklamy są wiarygodnym źródłem informacji częściej dla osób w wieku 25-39 lat, niż dla klientów po 59 roku życia. Istotne jest tu również wykształcenie […].”, czytamy w „GP”.
„Respondenci pytani o wiarygodne źródła informacji stosunkowo rzadko (12 proc.) wskazywali informacje uzyskane od rodziny i znajomych. Tymczasem w praktyce, gdy pytano osoby, które zaciągały w ciągu ostatnich trzech lat kredyt, aż 28 proc. wskazało, że o ofertach różnych banków rozmawiali z rodziną lub znajomymi. Wśród grupy, która ma już za sobą zaciągnięcie kredytu, już tylko 11 proc. wskazało, że informację o ofercie czerpało z reklam. Może to oznaczać, że po przejściu całej procedury spada zaufanie do przekazu reklamowego.”, zwraca uwagę gazeta.
„Niestety cały czas Polacy nie są przyzwyczajeni do porównywania kilku ofert. Tylko 42 proc. badanych przed zaciągnięciem kredytu porównało oferty różnych instytucji finansowych. Aż 56 proc. nie zrobiło tego mimo coraz większej liczby działających pośredników finansowych, czy to działających tradycyjnie, czy oferujących takie porównania on-line. To tym dziwniejsze, że kredyty zaciągają głównie młodzi ludzie, którzy powinni być przyzwyczajeni do szukania i weryfikacji różnych ofert.”, czytamy dalej.
Tymczasem Komisja Nadzoru Finansowego uważnie śledzi pojawiające się reklamy bankowe. Według niej, część reklam wprowadza klientów w błąd podając niepełne informacje. Banki, aby przyciagnąć nowych klientów, stosują wymyślne triki. Kuszą wysokim oprocentowaniem depozytów lub niskim oprocentowaniem kredytów, które w praktyce dostępne jest jedynie dla klientów spełniających określone wymogi. Ostatnio jedna z instytucji zaczęła reklamować lokatę podając oprocentowanie w skali 18-miesięcy. Dotychczas banki podawały oprocentowanie w skali roku. Dzięki temu reklama kusi cyfrą 10,5 proc., podczas gdy oprocentowanie w skali roku wynosi tylko 7 proc.
Więcej na ten temat w „Gazecie Prawnej” i na portalu forsal.pl
Na podstawie: Marcin Jaworski