Wczoraj na GPW było prawie tak, jak rok temu gdy upadał amerykański bank. GPW spadała najmocniej w Europie, złoty leciał na łeb na szyję. Walucie pomogła później Komisja Europejska, giełdzie już nie.
Wczorajsza sesja była wybitnym przykładem słabości rynku. Od samego początku inwestorzy sprzedawali akcje, po tym jak japoński Nikkei stracił nad ranem 2,3 procent. Spadała zresztą cała Europa z GPW na czele.
Obarczenie jednak Japończyków za mocne spadki na Starym Kontynencie byłoby jednak sporym nadużyciem. Przyczyn odwrotu inwestorów od akcji należy szukać tym razem na rynku walutowym, na którym wczoraj panowało spore zamieszanie: złoty tracił bardzo mocno do głównych par walut, dolar zyskiwał do euro, natomiast tracił on w porównaniu do jena. Zagraniczni inwestorzy zaniepokoili się napięciami w stosunkach handlowych między Chinami a USA. Równocześnie japońscy inwestorzy martwili się rosnącym jenem i sztywnym kursem waluty w Chinach, co przekłada się na coraz mniej opłacalny eksport towarów do ich największego partnera handlowego.
Co jednak ciekawe – w drugiej połowie dnia giełdy na kontynencie odrobiły część strat i zakończyły handel na stosunkowo niewielkich w porównaniu do porannych notowań poziomach. Niemiecki DAX spadł np. o zaledwie 0,47 procent. Sporo odrobił złoty, który zaczął zyskiwać po tym jak Komisja Europejska (trochę spodziewanie) podniosła prognozy wzrostu PKB w Polsce w tym roku do 1 procenta.
Tymczasem inwestorzy na GPW ani mieli ochoty kupować akcji z powrotem. Tym samym WIG20 doszedł do poziomu 2100 pkt., a WIG zszedł poniżej 36 tys. punktów. Najważniejsze jednak, że wczoraj poziomy nie zostały przebite– gdyby tak się stało, mielibyśmy otwartą drogę do tych naprawdę ważnych wsparć: 2025 pkt. na WIG20 oraz 35 tys. pkt. na WIG.
Warto zwrócić uwagę na wczorajsze obroty, które wyniosły zaledwie nieco ponad 1 mld zł na całym rynku. To nie jest efekt ograniczonej podaży, a raczej braku popytu, który w drugiej połowie sesji zdecydowałby się na odkupienie walorów. A to z kolei – pewna oznaka słabości rynku.
Można powiedzieć, że wczorajsza sesja dobrze wpisuje się w rocznicę ogłoszenia bankructwa banku Lehman Brothers. Właściwie można powiedzieć, że niestety dobrze. Po poniedziałkowych spadkach rośnie także ryzyko większej korekty – po pierwsze zbliżamy się do ważnych wsparć, a po drugie widać po rynku, że pomału zaczyna myśleć o tym jak nie spadać niżej, aniżeli jak kupować dalej .
Paweł Satalecki
Źródło: Finamo