Wczorajsza sesja w Stanach nie przyniosła najmniejszego rozstrzygnięcia. Podobnie jak w poniedziałek początek dnia był słaby i indeksy spadały ponad 1 proc., ale w drugiej części handlu uaktywnił się popyt i dzień udało się zakończyć kosmetycznymi spadkami.
Po raz kolejny rynek potwierdził, że są chętni na przecenione akcje, a korektę wykorzystuje się do zakupów. Taki stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie i w końcu korekta się zmaterializuje, tylko jeszcze nikt nie wie kiedy.
We wtorek nie było natomiast żadnej reakcji na publikację indeksu Case-Shiller określającego zmianę ceny dla 20 największych metropolii w Stanach, który był lepszy od prognoz i pokazał roczny spadek ceny o 17,1 proc.. To aż o 0,8 proc. mniej niż oczekiwano i zarazem najmniejszy roczny spadek w ciągu ostatnich 9 miesięcy. Jednocześnie miesięczny wskaźnik cen nieruchomości wzrósł po raz pierwszy od trzech lat, czyli od początku kryzysu w sektorze mieszkaniowym. To już drugie, po poniedziałkowych danych o sprzedaży domów, lepsze informacje które nie wywołują pozytywnych reakcji. Dziś ukaże się sporo raportów spółek, ale jakikolwiek impuls może płynąć z wielkości zamówień na dobra trwałe składane przez Amerykanów.
Początek wtorkowej sesji na GPW był całkowicie neutralny. Nie mając na horyzoncie żadnych sensownych koncepcji rozegrania dnia gracze w kraju postanowili ślepo naśladować niemiecki rynek. Kiedy tam popyt z rana próbował wyjścia powyżej okrągłej bariery 5300 pkt. u nas bykom przyszło mierzyć się z wysokością 2100 pkt. Ponieważ na zachodzie wzrosty szybko zostały przez podaż zneutralizowane to identyczną sytuację mieliśmy na krajowym parkiecie.
Zatrzymanie na poziomie neutralnym nie trwało jednak długo. Przy niewielkim obrocie podczas drugiej fali osłabienia punktem podparcia dla rynku stały się niedawne czerwcowe maksima, na których WIG20 się zatrzymał. W tym czasie spadki dominowały w całej Europie, a 1,5 proc. przecena WIG20 umieszczała krajowy rynek w środku ogólnoeuropejskiej stawki. Największym ciężarem dla rynku były banki i surowce, a zwłaszcza przeceniane PKO BP i PEKAO.
Największe zmiany przyniósł nieoczekiwanie fiksing. Wydawało się, że poziomy czerwcowych szczytów spokojnie dadzą radę się utrzymać, ale w końcówce po gorszym od prognoz indeksie zaufania konsumentów z USA podaż uderzyła z większym zdecydowaniem czym doprowadziła o 2 proc. spadku rynku. Takie zakończenie z punktu widzenia analizy technicznej wygląda bardzo źle, ale pocieszeniem jest, że dzisiejszy obrót był najmniejszy od tygodnia, co sprawia, że sygnały płynące z takiego zachowania mogą być łatwo zanegowane. Nie wykluczone, że gracze zamiast przyglądać się wykresom większą uwagę zwrócą dziś na rozpoczęcie publikacji przez największe spółki raportów podsumowujących półrocze. Dziś ten okres rozpoczyna TPSA i spółka sprostała rynkowym oczekiwaniom, ale w nadchodzących dniach nie wszystkie muszą tak „pozytywnie” zaskakiwać.
Paweł Cymcyk
Źródło: AZ Finanse