Inwestorzy impregnują się już na wypowiedzi o ekstremalnie groźnych skutkach braku kompromisu w sprawie zadłużenia USA i koncentrują się teraz na prognozach spółek i danych makro.
Inwestorzy impregnują się już na wypowiedzi o ekstremalnie groźnych skutkach braku kompromisu w sprawie zadłużenia USA i koncentrują się teraz na prognozach spółek i danych makro.
Można nawet oceniać, że amerykańskie mleko już się rozlało – mit zawsze wypłacalnego państwa upada nie za sprawą przekroczenia limitu długów, lecz za sprawą polityków, którzy wzajemnie szachują się wizją bankructwa USA. Powtarzana wielokrotnie fraza w końcu przedarła się do masowej świadomości (wcześniej istniała głównie w wypowiedziach osób zajmujących się gospodarką na co dzień) i dziś jest niemalże namacalną wizją katastrofalnej przyszłości. Zawarcie kompromisu politycznego w ostatniej chwili (wciąż wliczanego w ceny akcji) nie da oddechu ulgi – niepokój i świadomość rozmiaru garbu długu noszonego przez USA pozostaną już „z tyłu głowy” inwestorów i podatników.
Póki co nieoficjalne zapewnienia przedstawicieli Białego Domu wysuwane wobec wierzycieli wystarczają by utrzymać spokój na rynkach. S&P stracił wczoraj 0,6 proc., co można przypisać chęci realizacji zysków z poprzedniego tygodnia, skoro zabrakło nowych impulsów do zakupów.
W lepszych nastrojach kończą się sesje w Azji, gdzie Kospi zyskał 0,8 proc., a Nikkei 0,5 proc. Inwestorów w Korei ucieszyła ocena wiceprezesa banku centralnego, który powiedział, że wzrost gospodarczy przyspieszy w II połowie roku, a eksport pozostaje silną stroną koreańskiej gospodarki. Z kolei w Japonii trwa rewizja prognoz finansowych na ten roku, dziś podniósł je Canon, który przyznał, że skutki trzęsienia ziemi będą mniejsze niż pierwotnie szacował. Indeks giełdy w Australii wzrósł o 0,9 proc. dzięki poprawie notowań na rynkach surowców i wypowiedzi prezesa banku centralnego, który uznał, że wydatki konsumentów odbudują się wkrótce.
W Europie także spodziewane jest niewielkie odbicie, ale jego skalę ograniczają poranne doniesienia. Indeks nastrojów niemieckich konsumentów spadł do 5,4 pkt, a oczekiwano wzrostu do 5,6 pkt, natomiast szwajcarski bank UBS poinformował o spadku zysków o 49 proc. i planowanej redukcji zatrudnienia.
W Warszawie możemy obserwować trend boczny, ponieważ WIG20 jest uwięziony pomiędzy 1715 i 1750 punktów, to jest dołkami i szczytami dwóch ostatnich sesji, a brakuje impulsów, które mogłyby wyprowadzić indeks na nowe obszary. Być może takim impulsem będą dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia (poznamy je o 10:00). Ostatnie dane GUS mają tendencję do rozczarowywania i skłaniają ekonomistów do rewizji prognoz na przyszły rok (część wspomina nawet o możliwej recesji), warto zatem tym razem uważniej się im przyjrzeć. Po publikacji przed sesją prognozy zysku operacyjnego przez Orlen, uwaga inwestorów może koncentrować się właśnie na papierach płockiego koncernu i – niejako awansem – także Lotosu.
Źródło: Noble Securities SA