Polacy są najbardziej zapracowanym narodem w Europie. Jak wynika z badań CBOS, co czwarty z nas spędza w pracy od 41 do 50 godzin tygodniowo, a 12% Polaków przyznaje się do pracy nawet powyżej 60 godzin. Jest to najwyższy wynik spośród wszystkich obywateli Unii Europejskiej. Czy to oznacza, że jesteśmy narodem pracoholików? Czy może po prostu lubimy swoją pracę i potrafimy się przy niej zrelaksować?
Praca „lekiem na całe zło”?
Według definicji w słowniku języka polskiego pracoholizm jest „uzależnieniem od pracy polegającym na poświęcaniu jej nadmiernie dużo czasu kosztem wypoczynku i życia osobistego”. Całkowite oddanie się obowiązkom zawodowym na krótką metę jest zupełnie zrozumiałe. Stają przed nami ambitne projekty, w których odgrywamy znaczącą rolę i które przyniosą nam satysfakcję lub wręcz odmienią ścieżkę naszej kariery. W dłuższej perspektywie należy jednak uczestniczyć również w innych aspektach życia, korzystać z owoców swojej pracy, lub choćby oceniać je z innej perspektywy. Gdy wybieramy pracę jako lek na złamane serce czy utratę przyjaciela, albo sądzimy, że tylko ona przysporzy nam uznania i taka sytuacja przeciąga się w czasie, stajemy przed groźbą pracoholizmu. Praca, początkowo satysfakcjonująca, przeradza się w truciznę: to przez nią tracimy bliskich i zdrowie. James Patterson – amerykański pisarz, autor thrillerów i powieści sensacyjnych w swojej książce „Pamiętnik pisany miłością” porównuje nasze życie do żonglowania pięcioma piłkami: „… Ich nazwy to praca, rodzina, zdrowie, przyjaciele i prawość. Na początku wszystko udaje nam się utrzymywać w powietrzu. Ale pewnego dnia dociera do nas, że praca jest gumową piłką. Jeżeli ją upuścimy, odbije się i wróci. Pozostałe cztery piłki – rodzina, zdrowie, przyjaciele, prawość – to szklane kule. Jeśli którąś upuścimy…”
Pasjonaci czy pracoholicy?
Niektórzy bardzo mocne zaangażowanie w pracę, tłumaczą pasją do wykonywanego zawodu. Badania CBOS z 2013 roku podkreślają, że trzy czwarte Polaków lubi swoją pracę, w tym 30% nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ogólne zadowolenie z wykonywanej pracy jest najsilniejsze wśród osób o najwyższych dochodach, m.in. wśród prywatnych przedsiębiorców i pracowników średniego szczebla. Kluczem do zadowolenia z wykonywania zawodu jest przeznaczanie stałej części naszego czasu na relaks. Pasjonatów od pracoholików odróżnia fakt, że rozumieją znaczenie odpoczynku i regeneracji. Takie osoby, nawet jeśli poświęcają dużo czasu na pracę, dbają o satysfakcjonujące życie towarzyskie i małe radości na co dzień. Potrafią z pasją pielęgnować swoje pozazawodowe zainteresowania, jak i „wyłączać się” regularnie, dla nabrania dystansu i perspektywy.
Zapobiegaj zamiast leczyć
Relaks, odprężenie, rozumiane jako całkowite rozluźnienie mięśni i chwilowe uwolnienie się od emocji, kojarzone z błogim lenistwem, powinny – w pewnej, niezbyt dużej dawce – towarzyszyć każdemu z nas codziennie. Przeznaczając na nie kilkanaście minut na początku i na końcu dnia pracy możemy spodziewać się większej koncentracji, sprawniejszej pamięci i lepszych pomysłów – zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. Ułatwieniem w osiąganiu stanu relaksu jest stosowanie urządzenia SITA. – Działa ono na zasadzie biofeedbacku oddechowego – pomaga obserwować własny oddech, i uruchomić w organizmie proces samo-odprężenia. – mówi Iwona Kowalewski, ekspert SITA, specjalista w dziedzinie relaksu. Kiedy regularnie zażywamy relaksu łatwiej nam ocenić, co jest dla nas naprawdę ważne. To doskonała profilaktyka przeciw pracoholizmowi, jak również wypaleniu zawodowemu. A kiedy już oswoimy się z osiąganiem stanu relaksu i będziemy go z powodzeniem stosować, możemy go użyć także do szybkiej nauki języków obcych. Połączenie relaksu z nauką daje świetne efekty. Dzięki temu w łatwy i przyjemny sposób dbamy o zdrowie i możemy podnosić nasze kwalifikacje, a stąd już mały krok do pasjonującej pracy i – nie tylko służbowych – podróży.
SITA