Wczorajsze popołudnie z uwagi na nieobecność inwestorów zza oceanu nie przyniosło dużych zmian na rynku eurodolara. Kurs pozostawał blisko poziomów dziennego minimum nie reagując na bardzo dobre zamknięcie europejskich indeksów giełdowych.
Większy ruch na rynku pojawił się dopiero po północy. Wtedy swoje działania zintensyfikował obóz byków, któremu dziś rano udało się doprowadzić do testu poziomu 1,30 dolara za euro. Sprzyjała temu z pewnością zwiększająca się z godziny na godzinę aktywność inwestorów. Dziś do gry powraca bowiem większość inwestorów, którzy jeszcze wczoraj świętowali w tym m.in. najwięksi gracze: Londyn i Nowy York. To przy utrzymaniu się dobrych nastrojów na światowych giełdach daje szanse na podtrzymanie spadku awersji do ryzyka i dalsze umocnienie euro względem dolara. Jednak bez większych pozytywnych impulsów trwalsze przebicie się przez obszar oporu ustanowionego na 1,30 – 1,3030 może być trudne. Jednym z takich czynników, które mogłyby pomóc jest zaplanowany na 16:00 odczyt indeksu ISM dla przemysłu w USA. Nie można jednak zapominać, że na Strefą Euro ciągle wiszą ciemne chmury. Podkreślał to także wczoraj minister finansów Niemiec, który stwierdził, że rok 2012 będzie prawdopodobnie trudniejszy niż miniony.
Złoty odzyskuje część strat
Pierwsza sesja nowego roku nie przebiegała zbyt pomyślnie dla rodzimej waluty. Niezdecydowane ruchy na rynku eurodolara powodowały, że złoty lekko tracił na wartości. Na szczęście ograniczona aktywność inwestorów sprawiła, że skala deprecjacji nie była zbyt duża. Dziś o poranku sytuacja wygląda już zgoła odmiennie. Próba przebicia się pary EUR/USD przez poziom 1,30 i dobre nastroje z sesji azjatyckiej pozwalają rodzimej walucie na odrabiania strat z końca roku. Jeśli zatem ta tendencja utrzyma się pary złotowe mają szansę na powrót na niższe poziomu. O godzinie 8:50 cena dolara kształtuje się na poziomie 3,4215 zł, zaś euro 4,4490 zł.
Dziś też niewiele danych
Wtorkowe kalendarium makroekonomiczne nie wygląda imponująco. Zawiera tylko jedną istotną publikację makroekonomiczną.
Michał Mąkosa
FMC Management
Źródło: FMC Management