Komentarz popołudniowy Open Finance. Podsumowanie wydarzeń na rynkach kapitałowych, 20 MAJA 2009 r.
WYDARZENIE DNIA
Produkcja przemysłowa spadła o 12,4 proc. w kwietniu w porównaniu do kwietnia ubiegłego roku. Brew nagłówkom czołowych portali, dane trudno uznać za fatalne.
Chyba, że dziś właśnie ktoś usłyszał o kryzysie po raz pierwszy. Spadek jest znacznie silniejszy niż 2 proc. zanotowane w marcu, ale wynika to z przesunięcia świąt (Wielkanoc „przeniesiona” na kwiecień z marca w 2008 r.). Dane oczyszczone sezonowo przyniosły spadek produkcji o 8 proc., co oczywiście nie nastraja optymistycznie, ale w zestawieniu ze spadkiem produkcji w strefie euro (20 proc.) czy Japonii (35 proc.) przestaje wyglądać „fatalnie”. Fatalnie wygląda natomiast produkcja metali (spadek o 40 proc.) czy węgla (w dół o 30 proc.), bo pachnie dalszymi niepokojami społecznymi relatywnie silnych grup zawodowych. Więc o ile ekonomiści nie mają większych powodów do zmartwień, to rząd owszem. W porównaniu do marca produkcja spadła o 7,1 proc. (wyrównana sezonowo o 0,9 proc.).
Lepiej zaprezentowały się za to dane o cenach produkcji, które wzrosły o 5,1 proc. w skali roku. Ale w marcu wzrost sięgał 5,5 proc., a ekonomiści obawiali się, że w kwietniu będzie to 5,8 proc. Utrzymanie tej tendencji (a więc malejącego tempa wzrostu cen produkcji) jest pomyślną informacją, która przybliża nas o mały kroczek do obniżki stóp procentowych. Jednak z prawie 100-proc. pewnością można ją wykluczyć w maju.
GPW tradycyjnie zignorowała dane z własnego podwórka, a ponieważ zabrakło ważnych publikacji na świecie, znów gotowaliśmy się we własnym sosie. WIG20 ponownie zaatakował poziom 1900 pkt i ponownie nie dał mu rady spadając na koniec sesji do 1880 pkt. Kolejna nieudana próba przełamania oporu może zniecierpliwić posiadaczy akcji, ale z drugiej strony indeks nadal jest na tyle blisko tego newralgicznego poziomu, że może go zaatakować choćby jutro. Podaży kiedyś skończą się akcje do upłynnienia. Albo kupującym pieniądze – na razie wynik starcia jest wciąż nie rozstrzygnięty, choć te ponawiane próby przełamania oporu w końcu powinny dać skutek (w końcu jeśli kupujący chcą zapłacić za akcje więcej, to dlaczego nie dać im tej satysfakcji?).
Złoty zyskiwał dziś na wartości, głównie dzięki słabości dolara na świecie. Kurs „zielonego” spadł dziś o 1,7 proc. do 3,151 PLN, a więc najniższego poziomu od połowy stycznia. Euro potaniało o 0,4 proc. 4,343 PLN, a frank do 2,872 PLN. Na światowym rynku euro podrożało do 1,378 USD czyli najwyższego poziomu od pierwszej dekady stycznia, co generalnie pomaga rynkom akcji, a rynkom wschodzącym w szczególności. Pomaga też cenom surowców – miedź i ropa podrożały dziś o ponad 2 proc. Ropa z ceną prawie 62 dolarów za baryłkę jest najdroższa od listopada. Złoto podrożało o 1,4 proc., w ujęciu dolarowym. W złotych cena spadła o 0,3 proc.
KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel – Open Finance
Źródło: Open Finance