Odkup od nas pożyczkę innego klienta, a zarobisz na procentach i rabacie – kusi serwis PożyczkoPosiadacz należący do firmy KREDYT-Chwilówki z Tych. Użytkownik zarabia na odsetkach i rabacie od kwoty pożyczki. Czysty zysk bez ryzyka?
Źródło: www.pozyczkoposiadacz.pl
W internecie pojawiła się nowa oferta dla zainteresowanych alternatywnymi inwestycjami. Serwis PożyczkoPosiadacz.pl wystawia na sprzedaż pożyczki, których udzielił swoim klientom. Użytkownik odkupuje od serwisu pożyczkę (następuje przeniesienie praw majątkowych) stając się jej właścicielem i jednocześnie wierzycielem pożyczkobiorcy. Zarabia do 16 proc. plus rabat od kwoty udzielonej pożyczki, którego udziela mu serwis PożyczkoPosiadacz.
Z przykładowej symulacji, które firma wysyła potencjalnym klientom wynika, że pożyczkę w kwocie 4346 zł uczestnik systemu odkupuje za 4058 (dostaje rabat w wysokości 288 zł) a na odsetkach zarabia dodatkowo 774 zł. To przy założeniu, że pożyczkobiorca spłaca należność w ciągu roku. Na barki uczestnika systemu spada jedynie 1 proc. podatku PCC z tytułu nabycia praw do pożyczki oraz podatek od zysków kapitałowych.
Bezpieczna inwestycja?
A co jeśli pożyczkobiorca przestanie spłacać dług? Po trzech miesiącach wkracza do akcji firma windykacyjna. Jeśli nie uda się odzyskać należności, PożyczkoPosiadacz zobowiązuje się oddać użytkownikowi serwisu zwrotną cenę zakupu pożyczki.
Serwis należy do firmy KREDYTY-Chwilówki z Tych. Jej charakterystycznym znakiem rozpoznawczym są czerwone maluchy z żółtym pasem, które służą za reklamę. Na dachu mają zamontowane „szczekaczki” i reklamę pożyczek. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, takich samochodów jeździ około 200 po całej Polsce. Do tej pory firma działała wyłącznie przez placówki.
Mamy środki na wypłatę
Model działania serwisu przypomina nieco serwisy pożyczek społecznościowych, gdzie prywatne osoby pożyczają sobie wzajemnie pieniądze. Tu firma udziela pożyczki, którą następnie sprzedaje użytkownikowi serwisu przenosząc prawa majątkowe na niego. Działa więc na zasadzie pośrednictwa. Istotną różnica jest jednak gwarancja zwrotu kapitału udzielona przez firmę. I to ona może budzić największe wątpliwości.
Nie wiadomo bowiem, czy firma ma odpowiedni kapitał do wypłaty ewentualnych roszczeń. – Posiadamy środki na spełnienie w całości realizowanych umów w ramach Systemu PożyczkoPosiadacz – zapewnił nas Grzegorz Czebotar, właściciel firmy KREDYTY-Chwilówki. – Użytkownikowi Systemu PożyczkoPosiadacz oferowane są do kupna tylko pożyczki prawidłowo obsługiwane. Natomiast pożyczki w których występuje zwłoka w spłacie, pozostają w portfelu naszej firmy – dodał.
KNF nie zna kondycji…
Na słowo trzeba też uwierzyć właścicielom, którzy zapewniają, że sprzedają tylko dobrze obsługiwane pożyczki. Nie wiadomo bowiem, w jaki sposób firma dokonuje oceny ryzyka kredytowego klientów – na to pytanie nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.
Zakup pożyczki sprzedawany jest zatem jako inwestycja z gwarancją odzyskania środków, na której można całkiem nieźle zarobić. Trzeba mieć jednak na uwadze, że jest gwarancja udzielana tylko przez właścicieli firmy. Kondycji finansowej nie może potwierdzić KNF, bo nie nadzoruje takich podmiotów, ani nie monitoruje ich sytuacji finansowej.
…ale ostrzega
Tymczasem firma KREDYTY-Chwilówki ponownie trafiła na listę ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego. Trafiają tam podmioty, co do których są wątpliwości, czy nie zajmują się działalnością parabankową, czyli przyjmują depozyty od klientów i obarczają ich ryzykiem wynikającym z działalności pożyczkowej nie posiadając licencji bankowej. Zapytaliśmy, z jakich dokładnie powodów firma znajduje się na liście.
– Urząd Komisji Nadzoru Finansowego pod koniec 2010 roku złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez podmiot Pośrednictwo Finansowe Kredyty-Chwilówki i umieścił podmiot na liście ostrzeżeń publicznych pod zarzutem przyjmowania wkładów pieniężnych i obarczania ich ryzykiem. Zgodnie z art. 171 ustawy Prawo bankowe taka działalność bez odpowiedniego zezwolenia podlega grzywnie do 5 mln zł i karze pozbawienia wolności do lat 3 – usłyszeliśmy w biurze prasowym KNF.
Ostrożnie z pozabankowymi inwestycjami
W ubiegłym roku KNF przypominała o tym, by nie powierzać swoich oszczędności firmom, które nie posiadają licencji bankowej. Klient robi to na własne ryzyko. – Czynności bankowe (np. gromadzenie środków pieniężnych w celu udzielania kredytów, pożyczek lub obciążania ich ryzykiem w inny sposób) mogą być wykonywane tylko przez bank posiadający zezwolenie KNF – czytamy w komunikacie nadzoru.
Komunikaty KNF z ostrzeżeniami przed powierzaniem środków firmom bez licencji to efekt głośnej sprawy parabanku Amber Gold. Firma przyjmowała od klientów depozyty w złoto (nazywając to kontraktami lokacyjnymi, które były pożyczkami udzielanymi firmie), a z tych pieniędzy finansowała odsetki i kredyty innym klientom. System działał dopóty, dopóki klienci nie upomnieli się przed terminem o swoje pieniądze.
