Wzrost kursu franka szwajcarskiego przekłada się tylko na bieżące raty kredytu. Kredytobiorca nie powinien przejmować się wzrostem łącznego zadłużenia pozostałego do spłaty (po przeliczeniu z franków na złotówki). To, ile ostatecznie odda bankowi będzie zależało od kursu franka szwajcarskiego w każdym kolejnym miesiącu spłaty raty. Nie można więc „straszyć” kredytobiorcy, że z uwagi na wzrost notowań franka musi oddać bankowi nie 100 lecz np. 110 tys. zł. To zbyt daleko idące uproszczenie, które jednak mocno przemawia do wyobraźni i jest wykorzystywane w mediach.
Opłacalność kredytu walutowego zawsze należy analizować w relacji do kredytu w złotówkach. Jeśli rata wzrosła z 600 do 700 zł z uwagi na niekorzystną zmianę notowań waluty wówczas należy sobie zadać pytanie: czy to nadal mniej czy może już więcej niż rata analogicznego kredytu w krajowej walucie? Najczęściej będzie to wciąż mniej. Przy obecnej różnicy w oprocentowaniu franków i złotówek dopiero aprecjacja szwajcarskiej waluty do poziomu 3,30 zł (+25 proc.) zniewelowałaby oszczędności w miesięcznych ratach*
Oczywiście różnice w stopach procentowanych mogą się zmienić. Wszystko jednak wskazuje na to, że przynajmniej w najbliższych kilku latach oprocentowanie kredytów we frankach bedzie znacznie niższe niż kredytów w złotówkach. Kredytobiorca, który przez kilka lat będzie spłacał niższe raty powinien uwzględnić tę skumulowaną oszczędność kalkulując ex post opłacalność swojej decyzji. Powszechną praktyką jest tymczasem porównywanie aktualnego zadłużenia (przeliczonego na złotówki po bieżącym kursie) z pierwotnie pożyczoną kwotą w złotówkach. Zapominamy o uwzględnieniu przeszych (i prawdopodobnych przyszłych) oszczędności odsetkowych. A przy długoterminowych kredytach są one ogromne. Dość powiedzieć, że przy oprocentowaniu na poziomie 2,5 proc. przez 25 lat oddamy bankowi ok. 34,5 tys. zł odsetek od 100 tys. zł kredytu. Przy oprocentowaniu dwa razy wyższym kwota odsetek rośnie do ponad 75 tys. zł.
Nawet przy pesymistycznym założeniu, że złotówka w najbliższych dniach znacznie się osłabi i nie odbuduje już swojej siły nie warto decydować się na zmianę waluty. Po prostu jest już na to za późno. Operacja przewalutowania może trwać nawet 2 tygodnie. Bank ponownie sprawdzi naszą zdolność kredytową, a to wymaga dostarczenia dokumentów poświadczających dochody. Banki często zwlekają z dokonaniem samej operacji zmiany waluty do momentu, w którym to im będzie sie to najbardziej opłacać. A rynek walutowy zmienia bardzo dynamicznie i dyskontuje negatywne informacje (podobnie jak pozytywne) w ciągu godzin a nie tygodni.
Niestety praktyka pokazuje, że Polacy przewalutowują kredyty w najgorszym możliwym momencie. W efekcie realizują straty, które w przeciwnym razie pozostałyby tylko stratami potencjalnymi. Taka „kredytowa panika” miała miejsce na początku ub.r. kiedy notowania euro zbliżyły się do 5 zł, a franka do 3,10 zł. Później złotówka odrobiła straty wracając poziomu poniżej 4 zł za euro. Wniosek? Zaciągając kredyt walutowy musimy się uzbroić w cierpliwość, lecz przede wszystkim powinniśmy zrozumieć zasady liczenia opłacalności takiego produktu. Przewalutowanie jest przydatnym narzędziem w sytuacji, gdy mamy szansę zrealizowania zysku (przypadek osób, które zaciągnęły kredyty w dolarach kilka lat temu). Niestety znacznie częściej wykorzystywane jest w sytuacjach odrotnych. Z opłakanym skutkiem.
* kurs kupna CHF 2,52 zł, kurs sprzedaży 2,63 zł; oprocentowanie kredytu w CHF 2,5 proc., oprocentowanie kredytu w PLN 5,5 proc.; okres spłaty kredytu 20 lat