Nowy rok zaczął się na giełdach byczym akcentem. Jego znaczenie osłabia jednak to, że miał miejsce przy mizernych obrotach i pod nieobecność inwestorów z Londynu i Nowego Jorku.
Sięgający 3 proc. wzrost indeksu we Frankfurcie i 2 proc. zwyżka w Paryżu mogłyby robić wrażenie, gdyby zostały osiągnięte przy większej aktywności i pełnej frekwencji inwestorów. Wiarygodność tego ruchu będzie można zweryfikować już dziś. O jego emocjonalnym charakterze świadczy fakt, że wystąpił po publikacji kiepskich danych makroekonomicznych. Wskaźniki aktywności w przemyśle Niemiec i strefy euro były co prawda w grudniu nieco wyższe niż przed miesiącem i nieznacznie lepsze niż oczekiwano, ale wciąż przebywają zdecydowanie poniżej poziomu 50 punktów, potwierdzając wchodzenie tych gospodarek w fazę spowolnienia.
Na giełdach w Paryżu i Frankfurcie słabeuszy niemal nie było. Silne zwyżkowały zarówno spółki przemysłowe, jak i banki. DAX wrócił ponad poziom 6 tys. punktów. Do szczytu z początku grudnia brakuje mu zaledwie 30 punktów, a do tego z końca października 230 punktów. O ile osiągnięcie tego pierwszego jest bardzo prawdopodobne, to z drugim nie będzie tak łatwo. Nie widać przesłanek fundamentalnych do większej zwyżki, nie brakuje za to zagrożeń.
Zaskakująco słaby okazał się odczyt wskaźnika aktywności dla naszego przemysłu. Spodziewano się jego wzrostu do 49,9 punktu, tymczasem spadł on do 48,8 punktu, czyli do poziomu najniższego od jesieni 2009 r. Zbyt wcześnie na wyciąganie z tego daleko idących wniosków, ale trzeba brać pod uwagę wariant spowolnienia głębszego niż się powszechnie oczekuje.
Indeks naszych największych spółek do południa zyskiwał na wartości mniej dynamicznie niż wskaźniki na większości pozostałych parkietów. Przyspieszenia doznał dopiero po informacji, że ministerstwo skarbu wzięło w obronę KGHM, przedstawiając propozycje jego złagodzenia. Resort finansów zmodyfikował nieco swoje stanowisko, jednak odrzucił sugestie ministerstwa skarbu. Podatkiem ma zająć się 5 stycznia Komitet Rady Ministrów. Kurs akcji miedziowego kombinatu poszybował w górę, a w ślad z nim notowania także większości spółek wchodzących w skład WIG20. Efekt końcowy to zwyżka cen akcji KGHM o 6,6 proc. i wzrost indeksu o 2,3 proc. W odróżnieniu od Frankfurtu, obraz techniczny naszego rynku nie uległ istotnej poprawie.
Śladem europy poszły też giełdy azjatyckie. Po około 2 proc. rosły wskaźniki w Hong Kongu i Bombaju, w Korei zwyżka sięgała ponad 2,5 proc., na Tajwanie 1,5 proc. Kontrakty na europejskie indeksy, rosnące o 0,2-0,4 proc. sugerują kontynuację byczego rajdu. Jednak wynik sesji zależeć będzie od tego w jakich nastrojach będą inwestorzy za oceanem i jakie informacje napłyną z amerykańskiej gospodarki. Dziś opublikowany zostanie wskaźnik aktywności tamtejszego przemysłu. Oczekuje się jego wzrostu z 52,7 do 53,2 punktu. Mniejszy optymizm panuje w kwestii dynamiki wydatków na inwestycje budowlane. Według szacunków miały one w listopadzie wzrosnąć o 0,5 proc., czyli mnij niż miesiąc wcześniej. Pod koniec dnia upubliczniony zostanie protokół z poprzedniego posiedzenia komitetu otwartego rynku Fed.
Roman Przasnyski, Open Finance
Źródło: Open Finance