Natychmiast również zastosowano zastrzyk gotówki w kwocie 5 miliardów dolarów, co może się okazać niewystarczające. Rząd zadeklarował również aktywne uczestnictwo na rynku wszystkich powiązanych ze spółkami instrumentów opartych o Mortgage Backed Securities. Choć sytuacja na rynkach kredytowych wydaje się ustabilizowana, wielu ekonomistów zastanawia się, czy ta interwencja administracji była właściwym posunięciem. Toksyczne długi nie zostały usunięte, a tylko zahibernowane, a ich docelowe usuwanie odbywać się będzie kosztem amerykańskich podatników. Zwalniająca gospodarka, wydatki na operacje zbrojne w Iraku i w Afganistanie, ratowanie segmentu nieruchomości, a może niedługo całego sektora finansowego, może spowodować wzrost deficytu budżetowego do poziom 500 miliardów dolarów. Nawiązując do problemów sektora, który najbardziej ucierpiał w wyniku zapaści kredytów w segmencie subprime, warto wspomnieć o Lehman Brothers. Ten gigant bankowości inwestycyjnej odpisał następne miliardy w ramach toksycznych długów i odnotował kolejną kwartalną stratę. Po informacji, że Korea Development Bank, nie będzie strategicznym udziałowcem firmy Lehman Brothers, jej akcje w ciągu jednego dnia poszły w dół o ponad 40 proc. Wielu analityków sądzi, że władze – Fed lub Departament Skarbu – zechcą wspomóc kolejną instytucję przed upadkiem. Ten krok może jednak uruchomić lawinę roszczeń i oczekiwań innych korporacji. Czy rząd amerykański będzie równie chętnie wspomagać inne firmy w przypadku podobnych problemów finansowych? Takie interwencyjne działanie administracji może zniszczyć powszechne na świecie przekonanie, że Stany Zjednoczone są ostoją wolnego rynku.
Tam, gdzie polityka zazębia się z finansami należy wspomnieć o rosyjskich problemach wynikających między innymi z sytuacji w Gruzji. Gwałtowny wzrost ryzyka politycznego w kraju przy akompaniamencie spadków cen głównie ropy naftowej i gazu ziemnego doprowadził do spadków tamtejszego indeksu akcji RTS o ok. 50 proc. Według szacunków analityków dosłownie wyparował z rosyjskiej giełdy ekwiwalent ok. 800 miliardów USD. Do tego dochodzi słaba sytuacja płynności sektora bankowego. Dlatego nie dziwią precedensowe przemówienia prezydenta Miedwiediewa usiłującego wskrzesić optymizm wśród inwestorów. Ciekawe jak potoczyłyby się sprawy, gdyby w kalkulacjach przed podjęciem akcji zbrojnej dopisano w kosztach pozycję w takiej kwocie? Nie wyklucza się również użycia w celu stabilizacji sytuacji na parkiecie środków gromadzonych przez lata w ramach specjalnych funduszy zasilanych petrorublami/petrodolarami.
Notowania ropy naftowej nadal są w centrum uwagi uczestników tego rynku. Obecnie cena baryłki tego surowca jest na najniższym poziomie od marca br, – i wynosi nieco ponad 102 dolary. Utrzymywanie się tak niskiej ceny „czarnego złota” może dziwić zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę ostatnie wydarzenia: przede wszystkim zmniejszenie przez OPEC wydobycie o 520 tys. baryłek dziennie oraz sezon huraganów i związane z tym przerwy w produkcji. Jednak wydaje się, że inwestorzy bardziej niż czynniki prowzrostowe biorą pod uwagę globalne spowolnienie gospodarcze, które powinno osłabić popyt. Taka postawa inwestorów może spowodować, że znaczne pójście w górę cen ropy nastąpi dopiero za kilka miesięcy. Do tego czasu dominować będzie duża zmienność dziennych notowań tego surowca w obliczu licznych istotnych bądź nie- informacji, do czego jesteśmy już przyzwyczajeni.
Michał Poła, analityk New World Alternative Investments