Na początku tygodnia euro kosztowało jeszcze nawet 3,98 zł, dolar zaś przez moment aż 3,40 zł. Wpierw silnie na wartości straciła amerykańska waluta, co wynikło z odbicia na rynku eurodolara (z uwagi na przewidywania podwyżek stóp procentowych w strefie euro). W środę zaś blisko 6-groszowy spadek zanotowało euro. Pod koniec tygodnia kurs EUR/USD zbliżył się nawet do poziomu 3,90. Euro było w tym czasie najtańsze od 24 października, a dolar kwotowany po 3,3150 zł był najniżej od 4 listopada. Za taki obrót odpowiedzialne były w dużej mierze informacje z wtorkowego wieczoru, kiedy z odtajnionego raportu z posiedzenia FOMC wynikł, że bankierzy zastanawiają się już, gdzie zakończyć cykl podwyżek stóp procentowych w USA. Informacje te polepszyły nastroje na rynkach wschodzących, m.in. w Polsce. Od rana do agresywnych zakupów złotego przystąpili więc inwestorzy z Londynu.
W czwartek i piątek, z uwagi na Święto Dziękczynienia w USA, obroty na rynku były ograniczone, złoty jednak dalej wykazywał tendencję do aprecjacji.
Publikowane w ostatnich dniach dane makro były dobre. Inflacja bazowa wyniosła w październiku tylko 1,2 proc. wobec prognozy 1,3 proc. Sprzedaż detaliczna w tym okresie wzrosła natomiast o 7,5 proc. w relacji rocznej, a stopa bezrobocia spadła do 17,3 proc, z 17,6 proc. we wrześniu. Te dane sugerują, że RPP na przyszłotygodniowym posiedzeniu powinna wstrzymać się od obniżki stóp (mimo że obecne poziomy inflacji nie są ku temu przeszkodą). Taki krok sugerował też Marian Noga, stwierdzając, że pole do obniżek stóp jest minimalne. Można stąd wnioskować, że obniżek stóp do końca roku już nie będzie. W piątek o godz. 14.30 euro kosztowało 3,9130 zł, a dolar 3,3270 zł.
Rekomendacje
Przyszły tydzień może dać odpowiedź co dalej? Atak na 3,90 i dalej spadek do 3,88 na EUR/PLN czy wręcz realizacja zysków z związku z decyzją RPP, danymi o PKB i projekcie budżetu. W opinii premiera, euro powinno kosztować ok. 4,10 zł, możemy więc oczekiwać także słownych interwencji przedstawicieli rządu.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Duża zmienność kursu EUR/USD
Miniony tydzień był nieco krótszy niż zwykle – w Stanach Zjednoczonych obchodzono Święto Dziękczynienia, co tradycyjnie już wyciszyło rynki finansowe na trzy ostatnie dni tygodnia. Nie znaczy to jednak, że na rynku walutowym niewiele się działo. Po nieudanych próbach przebicia poziomu 1,1650 rynek znacznie odreagował. Bezpośrednim pretekstem była publikacja raportu z posiedzenia FED-u, z 1 listopada. Inwestorzy doszukali się w niej „gołębich” wypowiedzi. Dolar stracił i EUR/USD wyhamował spadki dopiero przy poziomie 1,19. Na rynku mamy więc zmianę średnioterminowego trendu na boczny, utrzymanie wzrostów nie powiodło się. Rynek ustabilizował się początkowo przy poziomie 1,18, by skończyć tydzień na przewadze umacniania się dolara.
Publikowanych danych makro, poza wspomnianym raportem z posiedzenia FED nie było wiele. Indeks wskaźników wyprzedzających w USA wzrósł o 0,9 proc. W strefie euro dane były neutralne – niemiecki Ifo spadł do 97,6 pkt, a przybliżenie PKB w III kwartale w Niemczech nie zaskoczyło – wzrósł on o 0,6 proc. Na rynek wpływały znacznie mocniej wypowiedzi przedstawicieli banków centralnych, jak np. te Jean Claude’a Tricheta, za sprawą którego najpierw wzmocniło się euro, a następnie osłabło. Obecnie jest szansa na jedną tylko podwyżkę stóp procentowych w Eurolandzie. Widać, jak mało elastyczny jest EBC, szczególnie, jeśli porównamy go do amerykańskiego FED-u. Euro traciło na wartości dość panicznie po przemówieniu i odpowiedzi na pytania zadawane Trichetowi przed PE.
Sytuacja techniczna jest niejednoznaczna, dlatego warto wstrzymać się z otwieraniem pozycji na rynku EUR/USD. Duża zmienność w ostatnim tygodniu może sugerować, że większość krótkich pozycji w euro została zamknięta i istnieje spory potencjał dalszego osłabiania się wspólnej waluty. Z drugiej strony można jednak odnieść wrażenie, że sentyment dla dolara zaczyna się zmieniać na neutralny, z bardzo pozytywnego. Wsparciem pozostaje poziom 1,1650 i tam można spodziewać się sporego popytu na wspólną walutę. Dopiero jego przełamanie będzie oznaczało kontynuację trendu, który nadal jest spadkowy.
Rekomendacje
Kurs EUR/USD powinien się ustabilizować w przedziale 1,17 – 1,18. W przyszłym tygodniu w USA publikowanych będzie sporo znaczących danych makro (m.in.: raport z rynku pracy). Stabilizacja może więc bardzo szybko minąć. Trend w długim terminie pozostaje spadkowy, dopiero przebicie poziomu 1,20 będzie oznaczało koniec okresu silnego dolara.
PRZYGOTOWALI:
Marek Węgrzanowski
Adam Łaganowski
WGI Dom Maklerski
KOMENTARZ MAKROEKONOMICZNY
Będzie nerwowo na rynkach
Ważnym czynnikiem, który będzie kształtował zachowanie rynków finansowych jest ryzyko polityczne związane z rządem mniejszościowym PiS-u. Rząd, za każdym razem, będzie musiał uzyskać poparcie partii radykalnych i tych dalekich od prorynkowych poglądów (LPR czy Samoobrona). Należy liczyć się ze scenariuszem, wedle którego wzrosną wydatki rządowe związane z opieką społeczną (becikowe, ubezpieczenie dla bezrobotnych). Będzie to oznaczać wzrost wydatków rządowych, który utrudni obniżenie deficytu budżetowego. Co prawda przedstawiciele nowego gabinetu nie mówią o obniżeniu deficytu budżetowego, ale o utrzymaniu go na stałym poziomie 30 mld złotych. Oznacza to, że gdy dochodzi do znacznego wzrostu gospodarczego, deficyt jest faktycznie niski i odwrotnie. W przypadku, gdy państwo dysponuje małymi przychodami budżetowymi, musi pożyczać środki z rynku, emitując obligacje i bony skarbowe. Wzrasta wówczas oprocentowanie, doprowadzając do napływu zagranicznego kapitału krótkoterminowego, który z kolei umacnia złotego.
Poza tym, wiele wskazuje na to, że wzrost gospodarczy nie będzie zaskakująco wysoki w przyszłym roku. Ukształtuje się najprawdopodobniej na poziomie 3,6 – 4 proc., a będzie to efektem braku wyraźnego czynnika napędzającego koniunktury. Oznacza to, że przy zmniejszonych wpływach do budżetu, a przy zwiększonym zapotrzebowaniu na opiekę społeczną, rząd będzie się zadłużać na rynkach finansowych.
Kolejnym czynnikiem kształtującym sytuację na rynku będzie polityka monetarna, a w szczególności poziom stóp procentowych – jako odpowiedź na możliwe pojawienie się inflacji. Obecnie inflacja utrzymuje się na niskim poziomie, i tak też powinno być, co najmniej do końca przyszłego roku. Groźba wysokich cen ropy może nie zmienić tego trendu. Należy się bowiem liczyć ze wzrostem takiego zagrożenia, wywołanym zmianami cen gazu, które będą raczej rosły. W takich warunkach, przy ekspansywnej polityce fiskalnej, NBP nie pozostaje nic innego, jak utrzymać stopy procentowe na obecnym poziomie. Stopy w USA będą jeszcze rosnąć.
Zachowanie inwestorów będzie w znacznym stopniu uzależnione od sytuacji politycznej w kraju, co przełoży się na znaczne wahania kursów i indeksów giełdowych, jako reakcja inwestorów na poszczególne sprawy ekonomiczne. Z kolei złoty znajdzie się w trendzie spadkowym, z tego powodu, jak i ze względu na fakt oddalania się momentu przystąpienia do strefy euro.
Przygotował
Richard Mbewe
WGI Dom Maklerski