Rada Polityki Pieniężnej zgotowała niespodziankę nie tylko analitykom śledzącym rynki finansowe, ale również kredytobiorcom. Obniżka stóp o pół punktu procentowego to odczuwalna ulga dla portfela – rata 300-tysięcznego kredytu na 30 lat spadnie o kolejne 90 zł.
Osoby spłacające kredyty mieszkaniowe w złotych już od jesieni śledzą spadający wskaźnik WIBOR 3M. Zaledwie dwa tygodnie temu pobił on rekord wszechczasów, schodząc do wartości 3,79%. Dziś wynosi on 3,71% i zapewne zareaguje na ostrzejsze cięcie stóp kolejnymi obniżkami.
Osoba spłacająca zobowiązanie w wysokości 300 tys. zł, rozłożone na 30 lat w ratach równych z marżą wynoszącą 1,2% jeszcze na początku sierpnia zeszłego roku musiała co miesiąc przygotować 1858 zł. Dziś rata tego samego kredytu wynosi 1594 zł, czyli o ponad 260 zł mniej. Jeśli założyć, że ostatnia obniżka stóp przełoży się bezpośrednio na stawki na rynku międzybankowym, to rata przykładowego zobowiązania zbliży się do 1500 zł. Prawie 20 procent mniej!
//
Czy to początek kredytowej fiesty?
Obniżka stóp oznacza także spadek ceny najdroższych kredytów. Ustawa antylichwiarska przewiduje, że maksymalna wysokość pobieranych odsetek nie może przekroczyć czterokrotności stopy lombardowej NBP. Po raz pierwszy wartość ta spada poniżej 20% – górny limit ceny pożyczanego pieniądza wyniesie 19%.
Spadające oprocentowanie to tylko jeden z czynników, który może pobudzająco wpłynąć na rynek kredytów konsumpcyjnych. Znowelizowana niedawno Rekomendacja T Komisji Nadzoru Finansowego przewiduje znaczące ułatwienia w dostępie do pożyczek. Banki będą bez zbędnych formalności udzielały kredytów nawet powyżej 40 tys. zł. Wiele wskazuje zatem na to, że czeka nas coś więcej niż ożywienie na skostniałym dotąd rynku – banki zaczną ostro konkurować o nieco przetrzebioną gospodarczym spowolnieniem grupę wiarygodnych kredytobiorców.
Niestety, żegnamy dobre lokaty
Radykalne posunięcie RPP przyspieszy zapewne zauważalny od kilku miesięcy trend spadającej atrakcyjności bankowych lokat. Wysoko oprocentowane depozyty znikają z rynku, a nawet niewielkie banki, które dotąd skutecznie przyciągały do siebie oszczędzających, teraz będą musiały wprowadzić poważniejsze zmiany w cennikach.
Kolejna obniżka ceny pieniądza to zdecydowanie zła wiadomość dla zwolenników oszczędzania w bankach. Część z nich może się zwrócić w stronę bardziej ryzykownych form lokowania środków. W czasach rekordowo niskich stóp procentowych kuszące stają się mniej pewne, ale dające szansę na odczuwalne zyski produkty powiązane z rynkiem kapitałowym. Fundusze inwestycyjne już od kilku miesięcy odnotowują dodatnie saldo napływu środków. Ostatnio tak szerokim strumieniem nowe pieniądze płynęły do TFI w przedkryzysowym, 2007 roku.
