Niewiele da się powiedzieć o środowej sesji na rynkach amerykańskich. Zresztą dokładnie to samo można powiedzieć o rynkach europejskich.
Na pozór widzieliśmy na rynkach akcji euforię. Czytelnik pewnie się obruszy – jak to „na pozór” skoro indeksy w Europie rosły po trzy, a nawet i cztery procent, a amerykańskie nie były daleko za nimi?
Otóż „na pozór” jest słusznym określeniem, jeśli odpowiedzieć sobie na pytanie: co zrobiłbym, gdybym w ciągu trzech sesji (nie licząc poprzednich) zabrał potężne zyski na krótkich pozycjach, a w środę czekałbym na czwartkowe wystąpienie szefa ECB, szefa Fed i prezydenta USA? Szczególnie, że ten ostatni ma przedstawić swój program dla gospodarki (wart podobno ponad 300 mld USD)? Prawidłowa odpowiedź brzmi: na wszelki wypadek zamykałbym krótkie pozycje kupując akcje i realizując zyski. To właśnie obserwowaliśmy w środę.
Przed południem dodatkowo pomógł bykom niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjnego w Karlsruhe, który oddalił skargę zgodnie z którą unijne programy ratunkowe dla Grecji krajów strefy euro są nielegalne w świetle niemieckiej konstytucji. Innego wyroku oczywiście nie można było oczekiwać i dlatego kurs EUR/USD po szybkim wzroście zaczął się osuwać, ale po rozpoczęciu sesji w USA znowu ruszył na północ. Dobre nastroje panujące na giełdach i wyrok trybunału ochłodziło europejski rynek długu, co też bykom pomagało. Beżowa Księga Fed (raport o stanie gospodarki) nie miała najmniejszego znaczenia, bo były w niej znane od dawna truizmy, ale nastrojów nie popsuła. Dzięki temu wzrostowi kurs utrzymał się w trendzie bocznym, ale nadal wisi tuż nad jego dolnym ograniczeniem.
Wzrost kursu EUR/USD i wzrosty indeksów na giełdach akcji przełożyły się oczywiście na duże wzrosty na rynku surowców. Ropa zdrożała o trzy procent (pomagała obawa o wpływ kolejnego cyklonu w Zatoce Meksykańskiej). O blisko dwa procent zdrożała też miedź. Oba te surowce są nadal w trendzie spadkowym. O ponad trzy procent staniało złoto potwierdzając, że jest w dłuższej korekcie. Wzrosła też rentowność obligacji. W obu przypadkach chodziło o zmniejszone przyciąganie bezpiecznych przystani.
O rynku akcji nie ma co mówić. Od początku sesji mocno rosły i przez cały dzień zwiększały stopniowo skalę zwyżki. Niedźwiedzi układ techniczny nie uległ zmianie. Takie zamykanie krótkich pozycji przed ważnymi wydarzeniami nie jest niczym nadzwyczajnym. Może się przerodzić w coś poważniejszego, ale tylko wtedy, jeśli prezydent USA przedstawi plan, w który rynki uwierzą. Sprawdzimy to dopiero w piątek.
W Polsce rynek akcji dopasował się do powszechnych nastrojów. Jak pewnie wszyscy pamiętamy GPW już we wtorek bardzo wyraźnie chciała rozpocząć grę pod wystąpienie prezydenta USA. W środę chcieli tego już wszyscy inwestorzy na całym świecie, więc nie może w żadnym stopniu dziwić to, że WIG20 wzrósł o 3,48 proc. (na wykresie nic się nie zmieniło – nadal jest „niedźwiedzi”). Nieco dziwić mógł jedynie styl. Nieduży obrót, wzrost i stabilizacja przez 6 godzin i dopiero końcówka podrzuciła 40 punktów.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi