Komitet założeń jednak nie przyjął, tłumacząc, że są niedopracowane i trzeba o reformie dyskutować. – W kancelarii premiera powołany został zespół, który będzie kontynuował prace nad nowelizacją ustawy – mówi Bożena Diaby, rzecznik prasowy resortu pracy. Na jego czele stanął wiceminister Marek Bucior, odpowiedzialny w resorcie za reformę OFE.
Ministerstwo Pracy proponuje utworzenie trzech modeli funduszy emerytalnych. Miałoby to pozwolić przyszłym emerytom wybrać taki, który najbardziej odpowiada ich potrzebom. Pierwszy z nich to OFE A – należałyby do niego wszystkie osoby, które same nie wybrały dla siebie funduszu i do konkretnego OFE w drodze losowania przydzielił ich ZUS.
OFE B – byłby funduszem obowiązkowym dla osób, którym do osiągnięcia wieku emerytalnego pozostało nie więcej niż 5 lat. Fundusz inwestowałby pieniądze swoich członków bardzo ostrożnie, głównie w obligacje skarbowe. W ten sposób nie byłoby ryzyka, że pracownik na kilka lat przed emeryturą straci część pieniędzy zgromadzonych na koncie emerytalnym.
Trzeci model funduszu – OFE C – byłby przeznaczony tylko dla najmłodszych. Od pozostałych różniłby się tym, że pieniądze mógłby inwestować agresywnie. To pozwoliłoby zarobić najwięcej pieniędzy, ale równocześnie obarczone byłoby największym ryzykiem straty, gdyby doszło do załamania się giełdy.
Pieniądze z naszych składek byłyby przesyłane do konkretnego towarzystwa emerytalnego, ale każdy z nas miałby dwa konta – bezpieczne oraz agresywne i sam decydowałby, na którym znajdowałoby się więcej pieniędzy.
Resort pracy chce także obniżenia z 7 proc. do 3,5 proc. prowizji pobieranej przez towarzystwa ubezpieczeniowe. Osoby tuż przed emeryturą nie płaciłyby tej prowizji wcale.
Joanna Ćwiek