„Marta Chmielewska-Racławska z KNF twierdzi, że banki w zdecydowanej większości rekomendację T już stosują i nawet się tym specjalnie nie chwalą. Bankowcy wskazują, że nowe zalecenia nadzoru na pewno ograniczą akcję kredytową całego sektora. Jednak nie każdy bank tak samo je odczuje, co oznacza, że wpływ na wynik konkretnego banku może być różny”, czytamy w „Rz”.
„Zdaniem finansistów w przypadku niektórych banków rekomendacja T może ograniczyć przychody o 15 – 20 proc. Najbardziej mogą to odczuć te banki, które koncentrują się na kredytach konsumenckich (np. Santander, Euro Bank, Getin) lub sprzedają dużo kredytów hipotecznych (np. Millennium, BPH, Deutsche Bank PBC)”, pisze gazeta.
„– Banki, które jeszcze nie są tak konserwatywne w ocenie wiarygodności kredytowej klienta, będą się bronić przed zmianami – mówi były prezes jednego z banków detalicznych. – Na pewno wymyślą, jak nowe nakazy obejść. Pewnie pojawią się nowe ubezpieczenia, które to umożliwią. Podobnie było z rekomendacją dotyczącą kredytów hipotecznych. Pytanie też, jak się zmienią marże”, czytamy dalej.
Nowa rekomendacja zakłada, że maksymalny koszt obsługi zobowiązań kredytowych nie może stanowić więcej niż połowę dochodów netto kredytobiorcy. Dotyczy to osób, które zarabiają nie więcej niż średnia krajowa. W stosunku do klientów z grubszym portfelem relacja ta nie może przekroczyć 65 proc.
Więcej w artykule Elizy Więcław pt. „Banki obronią się przed spadkiem zysków”.
WB