Udział kredytów mieszkaniowych w PKB wzrósł do 6 proc. W 2000 roku wynosił 1,3 proc. Natomiast średnia w Unii Europejskiej to 30-40 proc. Doradca prezesa NBP Jacek Łaszek szacuje, że polskie banki mogłyby udzielić przy obecnych dochodach ludności nawet 650 mld zł kredytów mieszkaniowych. Obecnie zadłużenie polskich klientów z tytułu tych kredytów wynosi około 70 mld zł.
Jak podaje dziennik, najczęściej Polacy wybierają ofertę PKO BP – od stycznia do września bank pożyczył 7,6 mld zł. Drugie miejsce zajmuje Bank Millennium, który w tym samym okresie udzielił prawie 3,8 mld zł kredytów. Nadal najczęściej wybieramy franki szwajcarskie, ale popularność tej waluty powoli spada. Po części powodem jest wzrost stóp procentowych w Szwajcarii, ale także nowe regulacje prawne wprowadzone zapisami Rekomendacji S. Utrudniły one dostęp do kredytów walutowych osobom o niskich zarobkach.
Cały czas rośnie wartość, liczba, ale także przeciętna wysokość kredytu. Powodem są galopujące ceny nieruchomości. Ich gwałtowny wzrost sprawia, że z dnia na dzień stać nas na coraz mniejsze mieszkanie. Przeciętny warszawiak zarabiający 3 tys. zł brutto miesięcznie i nieposiadąjący żadnych zobowiązań może liczyć na uzyskanie kredytu w maksymalnej wysokości 180 tys. zł. Jeszcze na początku roku mógł za taką kwotę kupić dwupokojowe, 36-me-trowe mieszkanie. Dzisiaj starczy mu zaledwie na malutką kawalerkę (24 m2) – czytamy w Gazecie Prawnej.
