Liczba zgłaszanych do ubezpieczycieli szkód w okresie ferii wzrosła w porównaniu z ubiegłym rokiem o ponad 30 procent. Niestety w takim tempie nie rośnie nasza chęć do zakupu ubezpieczenia turystycznego. Przysłowie „mądry Polak po szkodzie” jest nadal aktualne. Choć liczba sprzedanych polis rośnie, jest to znikomy odsetek, wśród wszystkich wyjeżdżających.
Za nami sześć tygodni ferii. Zimowa aura sprzyjająca uprawianiu sportów zimowych, towarzyszyła wypoczywającym dzieciom i ich rodzicom przez większość tego okresu. Z badań przeprowadzonych na zlecenie Towarzystwa Ubezpieczeń Europa SA w grudniu ub. roku wynika, że blisko 75 proc. osób aktywnie uprawiających sporty zimowe nie ma wiedzy o kosztach akcji ratowniczej i leczenia po wypadku na stoku. Przykładowo, użycie w akcji ratowniczej śmigłowca w słowackich Tatrach to koszt ok. 14 tysięcy złotych. Porównanie kosztów potencjalnych działań ratowniczych i wydatków na odpowiednie ubezpieczenie powinny masowo skłaniać do zawierania stosownych umów. Polacy jednak traktują ubezpieczenia jako zbędny wydatek, wierząc, że nic złego im się nie przytrafi. Ich wiary nie potwierdzają jednak statystyki.
Przez sześć tygodni ferii, likwidator szkód ubezpieczeniowych – firma CORIS Varsovie otrzymała 126 zgłoszeń od osób poszkodowanych. W porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku, liczba zgłoszeń wzrosła o ponad 30 proc. (w okresie ferii w 2011 r. liczba zgłoszeń wyniosła 95). Najwięcej zgłoszeń dotyczyło urazów (blisko 70 proc. wszystkich zgłoszeń). Poszkodowani mają jednak dużo szczęścia. Prawie 90 proc. urazów wymagało pomocy ambulatoryjnej, a szpitalnej jedynie niecałe 3 proc. Miłośnicy nart, snowboardu, łyżew czy sanek najczęściej narażeni są na urazy stawów kolanowych czy skokowych (40 proc. przypadków) a także na obrażenia barków i nadgarstków (blisko 50 proc. przypadków). Drugą zgłaszaną przez ubezpieczonych kategorię stanowiły zachorowania podczas wyjazdów.
– Większy niż przed rokiem odsetek zgłoszeń pokazuje, że warto się zabezpieczać. Ma to odniesienie nie tylko do amatorów sportów zimowych, ale wszystkich turystów. Warto pamiętać, że przykra sytuacja może nas spotkać także w drodze na wymarzony urlop. Nie koniecznie musi to być wypadek na stoku. – mówi Krzysztof Mędrala, Wiceprezes TU Europa SA.
Opierając się wynikach badania przeprowadzonego przez TU Europa, większość badanych uprawia sporty zimowe w Polsce (95 proc.). Kolejne miejsca pod względem popularności zajmują Słowacja (29 proc.) i Austria (22 proc.). Porównując te dane z podziałem terytorialnym zgłaszanych szkód można zauważyć, że najpopularniejsze kierunki są stosunkowo bezpieczne. Najwięcej zgłaszanych podczas tych ferii szkód dotyczyło zdarzeń we Francji (48 proc.) i we Włoszech (26 proc.)
Co zatem robią nasi narciarze, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo podczas uprawiania białego szaleństwa w kraju i za granicą? Analiza pokazała, że przede wszystkim przestrzegają przepisów obowiązujących na stoku (82 proc.), blisko 70 proc. respondentów używa kasku i sprawdzonego sprzętu, ale tylko niewiele ponad jedna trzecia badanych wykupuje ubezpieczenie.
– Jeśli już dojdzie do wypadku lub zachorowania, pamiętajmy aby możliwie jak najszybciej poinformować o zdarzeniu naszego ubezpieczyciela. Numer całodobowego centrum alarmowego znajduje się na polisie. Ubezpieczyciel, za pośrednictwem pracownika assistance, podejmuje niezbędne działania mające na celu sprawną organizację pomocy. – mówi Paweł Paluszyński, Prezes Coris Varsovie.
Dodaje, że wyjazd na wakacje bez polisy podróżnej można porównać do chodzenia po zamarzniętym jeziorze. Chociaż wielu udaje się przejść, jeśli jednak dojdzie do wypadku ma on zazwyczaj poważne konsekwencje. Zatem nie warto ryzykować.
Jeżeli kontakt z ubezpieczycielem jest z jakichś powodów niemożliwy i pomocy udziela się bez jego udziału, musimy pamiętać o zachowaniu oryginału rachunku za świadczenia (w sytuacji, gdy konieczne było ich opłacenie z własnych środków), a także raportu medycznego. Na podstawie tych dokumentów można się ubiegać o refundację poniesionych kosztów.
Niechęć do ubezpieczania się wynika z przeświadczenia, że polisa jest zbyt droga (blisko 6 proc. badanych) lub że wystarczający zakres ochrony zapewnia Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (5 proc.), którą można uzyskać w NFZ. Tymczasem EKUZ obejmuje tylko niezbędne minimum świadczeń medycznych. Jednocześnie respondenci pytani o rzeczywiste koszty polisy ubezpieczeniowej nie byli w stanie poprawnie ocenić jej kosztów. Większość osób (44 proc.) twierdziła, że ubezpieczenie dla 1 osoby na tygodniowy wyjazd wiąże się z wydatkiem od 50 do 100 zł. Dla jednej czwartej respondentów jest to koszt pomiędzy 100 a 200 zł. Tymczasem tegoroczne ubezpieczenie Sport&Fun z oferty TU Europa można kupić już od ok. 37 zł na tydzień, czyli znacznie taniej niż w ocenie respondentów.
Metodologia badania:
Badanie „Ubezpieczenie narciarzy”, grudzień 2011, IMAS International na zlecenie TU Europa SA.
Źródło: TU Europa SA, TU na Życie Europa SA