Inwestorzy finansowi znów wybrali się na poszukiwanie bezpiecznej przystani aby uchronić wartość swego kapitału przed skutkami europejskich i amerykańskich tornad w gospodarkach. Drożeje więc złoto i srebro.
Złoto bije kolejne rekordy cenowe – dziś w godzinach porannych jego cena przekroczyła 1624 dolarów za uncję. W ciągu roku metal ten podrożał o 438 dolarów, czyli o 37 proc.
Osiągnięcie poziomu 1650 dolarów wydaje się już wysoce realne. Zainteresowanie złotem potwierdza wzrost indeksu odzwierciedlającego sentyment do złota – Hulbert Gold Newsletter Sentiment Index (HGNSI), który jest prezentowany przez Hulbert Financial Digest. Obecnie wskaźnik ten wynosi 67 proc. i niewiele brakuje aby osiągnął, najwyższy od wielu lat, poziom z kwietnia br. stanowiący 73,7 proc.
Wraz ze złotem rosną notowania jego bliskiego „kuzyna”, jakim określa się srebro. Dziś cena szarego metalu osiągnęła poziom 41 dolarów. Warto było zainwestować w srebro rok temu, bowiem do dnia dzisiejszego jego cena wzrosła o 125 proc. licząc w dolarach oraz o 100 proc. przy wycenie w złotych.
Powodów ucieczki do aktywów bezpiecznych nie brakuje – w problemach tonie Europa. Agencja Moody’s obniżyła rating Grecji z Caa1 do Ca. Nie wydaje się, aby doraźna pomoc, jaką w ubiegłym tygodniu zadeklarowały kraje strefy euro mogła uchronić upadającą Helladę. Na pewno przez kilkanaście miesięcy Angela Merkel i Nicolas Sarkozy będą mieli trochę spokoju, lecz później przyjdzie czas na ocenę podjętych decyzji.
Z kolei za Oceanem rośnie poziom zadłużenia Stanów Zjednoczonych. Rynki obawiają się, że Republikanom i Demokratom może nie udać się osiągnąć porozumienia w sprawie dalszego zadłużania kraju, a to oznaczałoby konieczność ogłoszenia niewypłacalności USA. Dodatkowo, ewentualne uruchomienie trzeciego etapu procedury luzowania ilościowego przyczyniłoby się do dalszego wzrostu inflacji. W konsekwencji dolar może stać się nie wiele wartą walutą – a im gorzej dla „zielonego” tym lepiej dla złota.
Źródło: Investors TFI