„– Postulujemy na arenie europejskiej zmiany w zakresie nadzorowania instytucji finansowych, które uruchamiają działalność w innych państwach w formie oddziału – mówi ‚Rz’ Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. – Proponujemy, aby oddział przechodził pod nadzór i system gwarantowania kraju „goszczącego”, jeśli: uzyskuje znaczną wielkość lub udział w rynku albo obsługuje klientów detalicznych, oferuje masowe produkty (np. kredyty hipoteczne) lub gdy system gwarantowania depozytów w kraju macierzystym jest zbyt mały lub niesprawny.”, czytamy.
„Anglikom szczególnie zależy na zmianie istniejących zasad. W tym państwie ponad 40 proc. bankowych aktywów należy do oddziałów zagranicznych instytucji. Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych podaje, że w naszej części Europy udział oddziałów w aktywach sektora przekracza 6 proc. W Polsce oscyluje wokół tego poziomu.”, pisze dziennik.
„U nas działa 20 oddziałów zagranicznych instytucji. Przed wejściem Polski do Unii Europejskiej był tylko jeden oddział. Nasz nadzór nie był przychylny bankom, które chciały zakładać oddziały, skutecznie sugerował tworzenie spółek akcyjnych. Wejście do UE sprawiło, że banki działające w krajach Wspólnoty nie musiały mieć zgody lokalnego nadzorcy na tworzenie oddziału.”, informuje gazeta.
W Polsce w formie oddziału działa m.in. Polbank EFG. W praktyce oznacza to, że bank nie podlega Komisji Nadzoru Finansowego, a pieniądze klientów nie są gwarantowane przez polski Bankowy Fundusz Gwarancyjny, lecz przez jego grecki odpowiednik. Grecy rozważają jednak wystąpienie o licencję na działalność bankową w Polsce.
Więcej szczegółów w „Rzeczpospolitej” w artykule Elizy Więcław pt. Rynek nie chce oddziałów