W piątek w USA notowania zakończyły się spadkami, choć publikowane przed sesją raporty kwartalne i dane makroekonomiczne (w trakcie notowań) były lepsze od oczekiwań.
Jednak po prawdzie, w całym ubiegłym tygodniu entuzjazm inwestorów w reakcji na lepsze od oczekiwanych raporty kwartalne (aż 80 proc. spółek z S&P sprawiło niespodzianki) był stonowany. Brak pozytywnej reakcji na dobre dane świadczyć może o zmianie sentymentu na rynku, nie wiadomo tylko czy jest to zmiana o trwałym charakterze. Warto jednak pamiętać, że indeksy w USA rosły na długo przed rozpoczęciem sezony publikacji, ponieważ inwestorzy liczyli na powtórkę sytuacji z lipca. Wtedy także spółki osiągały generalnie lepsze wyniki, niż się po nich spodziewano, a ceny akcji rosły. Przed obecnym sezonem rynek nieco wyprzedził same publikacje, stąd pojawiało się ryzyko, że samo ogłoszenie raportów wywoła realizację zysków. Tak się nie stało – rynek amerykański w zeszłym tygodniu po prostu się zatrzymał. Kilka dni spędzonych w okolicach szczytu może budzić podejrzenia o dystrybucji akcji, ale przecież nie muszą okazać się one słuszne. W tym tygodniu przekonamy się być może, jaka jest kondycja rynków akcji w Stanach.
Rynki azjatyckie niespecjalnie przejęły się piątkowymi zniżkami w USA. Kospi zyskał 1 proc., po tym, jak bank centralny podał, że wzrost gospodarczy Korei wyniósł w III kwartale 2,9 proc. (w porównaniu do II kwartału), drożały też akcje producentów samochodów w Japonii, ponieważ niektóre spółki z grupy Toyota przedstawiły lepsze od oczekiwań wyniki finansowe.
W Europie spadków na otwarciu możemy nie oglądać, ponieważ w pewnym stopniu zniżki w Stanach zostały zdyskontowane jeszcze w piątek po południu. Warszawa jest wyjątkiem – tu nie dyskontuje się zachowania giełd światowych, ale raczej debiut PGE. Część inwestorów spodziewa się sporej redukcji zapisów na akcje, lecz zakłada, że po ofercie i przyznaniu akcji nadwyżka gotówki i tak trafi na rynek. I niekoniecznie będzie koncentrować się wyłącznie na PGE. Dyskontowanie przyszłych zakupów akcji z WIG20 wyniosło ten indeks o niemal 6 proc. w zeszłym tygodniu i w zasadzie do czasu debiutu PGE trend może się utrzymać. Choć trzeba pamiętać, że od dołka w lutym (1250 pkt) WIG20 niemal podwoił wartość bez żadnej poważnej korekty. Ryzyko jej pojawienia się (zapewne w najbardziej zaskakującym momencie) rośnie z każdym kolejnym punktem zdobywanym przez indeks.
W tym tygodniu warto zwrócić uwagę na… zegarki. W Stanach czas zmienia się za tydzień, więc przez pięć najbliższych dni sesje przy Wall Street zaczynać się będą o 14:30 naszego czasu. Jutro poznamy indeks cen domów w USA opracowany przez S&P/CaseShiller oraz indeks zaufania konsumentów (Conference Board), w środę zamówienia na dobra trwałe w Stanach i sprzedaż nowych domów w USA. U nas decyzja Rady Polityki Pieniężnej i raport kwartalny Telekomunikacji. W czwartek wstępny odczyt PKB w USA, w piątek sprzedaż detaliczna w Niemczech i dochody/wydatki Amerykanów – to najważniejsze publikacje w tym tygodniu.
Emil Szweda
Źródło: Open Finance