Wysokie zyski małych banków i parabanków działających w niszy consumer finance – kredytów dla klientów indywidualnych – kuszą również większe instytucje. AIG Bank, którego aktywa nie przekraczały w końcu ub.r. 2,5 mld zł, zarobił 156 mln. Polska filia brytyjskiej firmy pożyczkowej Provident miała zysk brutto w wysokości 44 mln funtów. Według kursu z końca ub.r. odpowiada to kwocie 254 mln zł.
Jak podaje „Parkiet” pożyczki gotówkowe są dla instytucji finansowych atrakcyjne ze względu na ich wysokie oprocentowanie. Wynosi ono nierzadko kilkadziesiąt procent. Jednak według Mariusza Karpińskiego, prezesa GE Money Banku, konkurencja cenowa działa na tym rynku, tyle że jego różne segmenty trzeba brać pod uwagę osobno. Inaczej jest w przypadku pożyczek o wartości kilku tysięcy złotych dla osób o mniejszej zdolności kredytowej, inaczej – w segmencie „wyższym”. Wysokość oprocentowania bardziej liczy się w tej drugiej grupie klientów.
Pojawianie się w segmencie pożyczek gotówkowych nowych graczy sprawia, że dynamika takich należności prawdopodobnie przewyższa tempo wzrostu kredytów mieszkaniowych – uznawanych za rosnące najszybciej. Roczna dynamika tego portfela spadła w styczniu br. do 20%. Kilka miesięcy wcześniej była dwa razy większa. Spowolnienie przyrostu jest w dużej mierze efektem zmian kursowych – trwające do niedawna umocnienie złotego zmniejszało złotową wartość kredytów denominowanych w walutach obcych – pisze „Parkiet”.
NBP nie podaje danych o wartości pożyczek gotówkowych. Wiadomo jednak, że stanowią one największą część kategorii „pozostałe kredyty”, prezentowanej w statystykach banku centralnego. Największą obok pożyczek gotówkowych częścią tej kategorii są kredyty samochodowe. Według M. Karpińskiego, stosunek kredytów samochodowych do pożyczek gotówkowych jest jak jeden do dwóch.
Wartość należności zakwalifikowanych jako „pozostałe kredyty” była jednak w styczniu br. tylko o 25% wyższa niż rok wcześniej. Powodem jest to, że kredyty samochodowe nie przyczyniają się do wzrostu. Wartość tego portfela jest stabilna – spadek kredytów na nowe samochody, który jest efektem zmniejszania się liczby kupowanych aut, jest neutralizowany przez przyrost kredytów na pojazdy używane – czytamy w „Parkiecie”.