Wsparciem dla naszej waluty był po pierwsze dobry wynik wczorajszej aukcji obligacji. Popyt inwestorów na zaoferowane na zwykłym i dodatkowym przetargu papiery 20-letnie o łącznej wartości 840 mln złotych był duży i wyniósł 2,62 mld złotych. Złotemu pomogła także środowa wypowiedź jednego z członków RPP. Andrzej Wojtyna podkreślił, że obecne tempo wzrostu gospodarczego nie stwarza poważnej presji inflacyjnej. Trzecim czynnikiem wspomagającym polską walutę była wczorajsza wypowiedź analityka agencji Standard & Poor’s. Kai Stukenbrock podkreślił, że z punktu widzenia ratingu, przyszłoroczny budżet z 30 mld (PLN) kotwicą wygląda neutralnie oraz dodał, że w przypadku utrzymania się wzrostu PKB na poziomie 5 proc., istnieje szansa, że ocena Polski w przeciągu 2-5 lat zostanie podwyższona.
Dziś, w ciągu dnia, w centrum zainteresowania krajowych inwestorów znajdą się, z całą pewnością, dane GUS o inflacji. Średnia prognoz rynkowych pokazuje, że w sierpniu wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w ujęciu rocznym wzrósł o 1,4 proc. wobec 1,1 proc. zwyżki w lipcu.
Pomimo ostatniego wzmocnienia złotego nadal uważamy, że spadki cen walut warto jest wykorzystać do ich ponownego odkupienia. Z racji napiętej sytuacji polityczno-budżetowej i zakładanego przez Nas spadku kursu EUR/USD w kierunku poziomu 1,2560, ryzyko osłabienia polskiej waluty w najbliższych dniach i tygodniach jest obecnie bardzo wysokie. Dla kursu EUR/PLN kluczową barierą jest psychologiczny opór na 4,0000. Jego pokonanie otwiera drogę do wzrostów do 4,0250. Z kolei w przypadku kursu USD/PLN należy spodziewać się ruchu w kierunku 3,2000.
Rynek międzynarodowy
W trakcie ostatnich 24 godzin notowania europejskiej waluty do amerykańskiej praktycznie nie uległy zmianie. Kurs EUR/USD, który dziś o godz. 11:30 (CET) wynosił 1,2683, dobę wcześniej był równy 1,2688.
Stabilizacji sprzyjał fakt braku publikacji w środę ważniejszych danych makroekonomicznych zarówno ze Stanów Zjednoczonych, jak i z Eurolandu. Doniesienia z Niemiec, o niższej niż się spodziewano i wstępnie prognozowano inflacji w sierpniu (wskaźnik HICP w skali rok do roku wyniósł 1,8 proc. wobec 1,9 proc. we wcześniejszych odczytach i w oczekiwaniach oraz wobec 2,1 proc. w lipcu) oraz informacje z USA o 64,61 mld deficycie budżetowym w tym samym miesiącu przeszły na rynku bez echa.
Większego wrażenia na inwestorach nie zrobiły także najnowsze przewidywania Międzynarodowego Funduszu Walutowego. We wrześniowym raporcie podwyższona została o 0,2 pkt proc., w stosunku do kwietnia prognoza światowego wzrostu gospodarczego w tym roku do 5,1 proc. i w przyszłym do 4,9 proc. IFM podkreślił jednak, że zagrożenie dla wzrostu stanowią: inflacja, ceny ropy oraz spowolnienie amerykańskiego rynku nieruchomości.
W końcówce tygodnia należy oczekiwać jednak wyraźnego wzrostu zmienności. Już dziś na godz. 14:30 (CET) zaplanowane jest przedstawienie danych z USA o sprzedaży detalicznej i cenach importu za sierpień, a jutro napłyną te dotyczące inflacji i produkcji przemysłowej w tym samym miesiącu.
Z punktu widzenia najbliższych decyzji Fed kluczowe będą te dotyczące wskaźnika CPI. Zdaniem analityków w sierpniu w ujęciu rocznym ma wzrosnąć netto do 2,8 proc. z 2,7 proc. w lipcu i znaleźć się tym samym na najwyższym poziomie od listopada 2001 r. Z drugiej jednak strony w ujęciu miesięcznym zakładają oni odczyt na poziomie 0,2 proc., czyli dwukrotnie niższym niż w lipcu. Tak więc na dwoje babka wróżyła. Warto przypomnieć, że według ostatniej ankiety agencji Reuters 96 proc. analityków spodziewa się, że na posiedzeniu w dniu 20 września, podobnie jak na tym 8 sierpnia, koszt pieniądza w Stanach Zjednoczonych pozostanie bez zmian.
Na rynku eurodolara najbliższymi oporami są poziomy: 1,2715/1,2735/1,2740. Z kolei wsparcia zlokalizowane są na 1,2665 i 1,2645-50. Przebicie w dół tych drugich otworzyłoby drogę w kierunku „figury” 1,2600 i przede wszystkim do 1,2560 – czyli minimum z 25 lipca br.