W USA środowa sesja mogła dać odpowiedź na pytanie: czy słabsze zachowanie rynków na początku maja to początek korekty, czy nic nieznacząca korekta? Niedźwiedziom zdecydowane sprzyjała publikacja części (tej ważniejszej) danych makro. Długo nie potrafiły jednak tej pomocy wykorzystać. O tym niżej, a teraz spojrzyjmy na dane.
Raport ADP o kwietniowej zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym był słabszy od oczekiwań. W sektorze przybyło 179 tys. miejsc pracy – oczekiwano 198 tys. Okazało się też, że w kwietniu indeks ISM dla sektora usług (ponad 80 procent gospodarki USA) spadł z poziomu 57,3 do 52,8 pkt. Oczekiwano wzrostu do 57,4 pkt. Gracze bardzo często ten raport lekceważą (to stosunkowo „młode” dane), ale tak duży spadek musiał pogorszyć nastroje. Pamiętać jednak trzeba, że sektor nadal się rozwija, o czym świadczy to, że indeksy utrzymuje się ponad poziomem 50 pkt.
Rynek akcji nadal wykazywał się dużą odpornością na złe informacje. Owszem, szybko taniały akcje z sektora surowcowego, ale szeroki rynek nie bardzo chciał poddać się korekcie. Indeksy rozpoczęły sesję od spadków i na 3 godziny przed końcem sesji traciły już ponad jeden procent. W tym momencie włączył się popyt. Wydawało się, że uda mu się odrobić większość strat, ale w samej końcówce niedźwiedzie znowu przycisnęły. Udało się im doprowadzić do zakończenia dnia bardzo umiarkowanymi spadkami, ale układ techniczny jest nadal byczy. Taka mini-korekta niczego nie zmieniła. Nie ma na razie nawet zarysu formacji zapowiadającej większe spadki.
GPW rozpoczęła środową sesję spadkiem WIG20. Był on zdecydowanie większy niż spadki na innych giełdach, bo nasz rynek odpracowywał cudo-fixing z poniedziałku, kiedy to WIG20 wzrósł dzięki niemu o kilkanaście punktów, kończąc dzień tuż nad kreską. Indeks spadł o około jeden procent i nie bardzo chciał reagować na poprawiające się nastroje na innych giełdach.
Okazało się, że słusznie nie chciał, bo to tamte rynki z czasem doszlusowały do naszego. U nas WIG20 po prostu rysował linię poziomą. Taki marazm trwa do pobudki w USA. Wtedy to indeksy europejskie ruszyły na północ. To jedynie na chwilę pomogło naszym bykom. Okazało się, że znowu słusznie. Słabe dane makro w USA doprowadziły do dużych spadków na innych giełdach europejskich. U nas też WIG20 szybko się osuwał, a najbardziej ważyły na spadku spółki surowcowe (tak jak i na innych giełdach).
WIG20 stracił 1,42 proc. (mogło być gorzej, gdyby nie fixing. MWIG40 i SWIG80 straciły 1/3 tego, co indeks blue chipów). Odnotować trzeba, że gwałtownie wzrósł obrót, co wagę spadku znacznie zwiększa. Układ techniczny jest teraz bardzo dla byków groźny. Mamy dla WIG20 wsparcie na 2.870 pkt. Przełamanie tworzyłoby zapowiadającą dalsze spadki formację podwójnego szczytu.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi