Złoty pozostaje rekordowo słaby i notuje poziomy zbliżone do wieloletnich minimów. W związku z sytuacją na Ukrainie kapitał odpływa na rynki postrzegane jako bezpieczniejsze. Możliwe, że NBP zdecyduje się na wyższą podwyżkę stóp, bo może być to skuteczniejszy sposób na umocnienie złotego niż doraźne interwencje. W wyniku rosyjskiej inwazji, ukraińska hrywna straciła na wartości mniej niż rosyjski rubel.
We wtorek po raz pierwszy od 10 lat NBP interweniował na rynku walutowym w celu umocnienia złotego. Kurs złotego wobec dolara osiągnął 4,33 zł i był najwyższy od 21 lat, kurs wobec euro przekroczył 4,80 zł i zbliżał się do historycznego rekordu słabości złotego z 2009 roku. Interwencja przyniosła tylko chwilowy skutek, bo po zbiciu kursu z 4,80 do 4,67 złoty dalej się osłabiał. Obecnie za 1 euro płacimy 4,77 zł, a za dolara 4,32 zł.
W wtorek na posiedzeniu zbierze się Rada Polityki Pieniężnej, by decydować o poziomie stóp procentowych. Rynek obecnie przewiduje, że dojdzie, jak w poprzednich miesiącach, do podwyżki stóp o 50 p.b. Możliwe jednak, że w wyniku obecnej sytuacji słabego złotego, Rada postanowi o wyższej podwyżce. To mogłoby wpłynąć, skuteczniej niż doraźne interwencje, na umocnienie złotego. Słaby złoty utrudnia bowiem obniżanie inflacji.
Tym bardziej, że obecna słabość polskiej waluty to także efekt wcześniejszych działań NBP, które wspierało osłabianie się złotego w przeszłości. W sytuację zwiększonego globalnego ryzyka związanego z wojną wchodziliśmy w momencie, gdy kurs złotego wynosił
4,50 zł za jedno euro, czyli na poziomie znacznie wyższym od długoterminowej średniej. Słaby złoty powoduje, że znacznie rosną raty kredytów hipotecznych w walutach obcych. Tym bardziej, że rekordy notuje także kurs franka szwajcarskiego, za którego trzeba zapłacić około 4,70 zł.
Osłabianie złotego, jak i innych walut regionu, jest związane z sytuacją na Ukrainie, której następstwem jest ucieczka kapitału z rynków uznawanych za bardziej ryzykowne na te bezpieczniejsze. Polska dotknięta jest tym podwójnie, ponieważ z jednej strony jest postrzegana cały czas jako rynek rozwijający, a właśnie z takich rynków kapitał odpływa w obecnej sytuacji szukając bezpieczniejszych przystani. A z drugiej strony nasza geograficzna bliskość Ukrainy i konfliktu także wpływa na spotęgowanie postrzegania ryzyka wobec Polskiego rynku.
Na kurs złotego wpływają także obawy o stabilność finansów publicznych związane z napływem uchodźców z Ukrainy. Dotychczas granicę Polski przekroczyło ponad 0,5 mln osób, z których część nie pozostała w Polsce tylko udała się do innych krajów UE. Prognozy mówią o napływie nawet od 1 mln (minister spraw zagranicznych Rau) do nawet 3 mln uchodźców (UNHCR) do Polski, zależnie od rozwoju sytuacji na Ukrainie.
Osłabieniu w ostatnim czasie uległ także, co oczywiste, kurs ukraińskiej hrywny. Spadek kursu jest jednak niższy niż w 2014 roku, gdy doszło do aneksji Krymu i wojny w Donbasie. Hrywna osłabiła się także mniej niż dotknięty sankcjami rubel rosyjski, który w ciągu ostatnich 10 dni stracił 32 proc. swojej wartości. W tym samym czasie hrywna wobec dolara osłabiła się o 7 proc. W wyniku spadku wartości złotego oficjalny kurs NBP hrywny pozostaje bez większych zmian i wynosi około 14 groszy. Jednak w kantorach hrywna jest skupowana po 9 groszy.
Paweł Majtkowski, analityk rynków eToro w Polsce