W piątek byki w USA miały tylko jeden cel: przepchnąć indeksy przez średnie 50-sesyjne. Wiele czynników im sprzyjało, ale to, że w poniedziałek sesji w USA nie ma (Memory Day) zmniejszało aktywność graczy.
Bykom pomagały częściowo dane makro, a w sytuacji, kiedy złe dane są lekceważone, dobre traktowane są jak dar z niebios. Wśród raportów można było znaleźć, co się chciało. Były dobre, były beznadziejne i były też (prawie) neutralne. Gracze oczywiście wybrali te dobre i zlekceważyli te beznadziejne. Spójrzmy, jakie były.
Raport o przychodach/wydatkach Amerykanów był w zasadzie neutralny. Co prawda wydatki wzrosły w kwietniu nieco mniej niż oczekiwano (0,4 proc. oczekiwano 0,5 proc. m/m) i był to wzrost najmniejszy od 3 miesięcy, ale przy odrobinie dobrej woli (tej rynkowi nie brakuje) można było je uznać za neutralne. Przychody były zgodne z oczekiwaniami (0,4 proc.). Fatalny był odczyt indeksu podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym. Miał spaść o 1,1 proc., a zanurkował o 11,6 proc. Jedynie ostateczny odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan był lepszy od oczekiwań. W połowie maja szacowano, że wzrośnie z 69,8 do 72,4 pkt., a w rzeczywistości wzrósł do 74,3 pkt.
Rynek akcji zareagował „po staremu” – złe informacje to dobre informacje. Najważniejsze, że drożeją surowce – Fed długo jeszcze nie zmieni polityki monetarnej, a słaby dolar pomaga eksporterom. Indeksy od początku rosły pokonując średnie 50- sesyjne, ale w ostatnich godzinach sesji zaczęły się osuwać. jednak końcówka znowu była bycza. Średnie zostały naruszone. Sesja nie miała jednak żadnego znaczenia, bo wolumen przed trzydniowym weekendem był niewielki.
GPW rozpoczęła piątkową sesję wzrostem WIG20, ale był on bardzo nieśmiały. Wydarzeniem dnia był debiut akcji BGŻ. Pierwsze notowanie z zyskiem 4,2 proc. należy uznać za udane. Tego mniej więcej oczekiwano, a i tak było to dużo, skoro bank nie planuje przez kilka lat dywidendy, a poprawy wskaźników spodziewa się za 3-5 lat. Nic dziwnego, że potem było gorzej.
Na rynku właściwie nic się nie działo. WIG20 umieścił się tuż pod oporem (2.875 pkt.) i tam czekał. Po rozpoczęciu sesji w USA ten opór nawet przełamał, ale fixing odjął kilkanaście punktów (już nawet mało kto się przeciwko cudo-fixingom buntuje), przez co opór znowu się obronił. Bardzo przyzwoicie zachował się sektor mniejszych spółek. Bardzo mocny sygnał kupna dał MWIG40. WIG20 nadal stoi tuż pod oporem (2.875 pkt.).
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi