Opinie prawników, którzy zapoznali się z umową zawartą w 1999 roku pomiędzy polskim rządem a UniCredito, są mocno podzielone. Część z nich uważa, że nie można w niej znaleźć silnego argumentu podważającego umowę, na podstawie której Włosi kupili akcje Pekao. Inni twierdzą, że wręcz przeciwnie.
Wszystko rozbija się o artykuł 3, paragraf 9 umowy, w którym kupujący (czyli UniCredito) zobowiązał się, że „tak długo, jak długo posiadać będzie przynajmniej 10 proc. kapitału banku (czyli Pekao), nie będzie ani pośrednio, ani bezpośrednio zaangażowany w Polsce w jakąkolwiek działalność gospodarczą, która byłaby konkurencyjna pod jakimkolwiek względem w stosunku do jakiejkolwiek działalności gospodarczej prowadzonej przez bank.”
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, po tym jak minister skarbu wezwał UniCredito do sprzedaży akcji BPH, Włosi ponownie zlecili analizy umowy kilku kancelariom prawniczym.
Przejęcie akcji Banku BPH powoduje złamanie zapisów umowy, dlatego Ministerstwo Skarbu Państwa ma możliwość zablokowania fuzji banków – mówi adwokat z międzynarodowej kancelarii prawniczej. Uważa on, że jeśli UniCredito skierowałby sprawę do sądu arbitrażowego, to prawdopodobieństwo wygranej przez stronę polską jest bardzo duże.
Prawnicy uważają, że istnieje możliwość, iż UniCredito straciłby zarówno Bank BPH, jak i Pekao. Bowiem w skrajnym przypadku polska strona – ze względu na nieprzestrzeganie umowy – może ją wypowiedzieć. Chodzi o przywrócenie stanu sprzed zawarcia umowy. UniCredito może natomiast tłumaczyć, że przejęcie BPH poprzez zakup niemieckiego HVB nie może być objęte klauzulą o zakazie konkurencji, zapisaną w umowie prywatyzacyjnej.