W inwestowaniu często wygrywają ci, którzy poruszają się pod prąd ogólnie panującym trendom. W przypadku rynków surowcowych wielokrotnie sprawdzały się posunięcia oparte na obserwacji poczynań grubych ryb z Nowego Jorku. I w odpowiednim momencie zajmowaniu przeciwnych pozycji.
Wielkie instytucje finansowe rekomendują inwestycje w miedź, która ich zdaniem ma tak mocne fundamenty, iż jej cena w tym roku z łatwością osiągnie pięciocyfrowe wartości. Ze świecą można szukać prognozy zakładające spadek notowań tego metalu. Bank JP Morgan Chase zamierza otworzyć pierwszy na świecie fundusz ETF gromadzący fizycznie istniejącą miedź za pieniądze inwestorów. Nikomu nie przeszkadza, że ten ważny dla przemysłu, budownictwa i energetyki metal w ciągu dwóch lat podrożał o 253% i w styczniu osiągnął najwyższe ceny w historii.
Dla kontrastu ubiegłoroczną, 30-procentową zwyżkę cen złota uważa się za anomalię. W kwartalnej ankiecie przeprowadzonej na 1.000 użytkownikach profesjonalnego systemu Bloomberga ponad połowa respondentów określiła rynek złota jako „bańkę spekulacyjną”. Mimo że globalne banki jeszcze niedawno prognozowały wzrost cen kruszcu do 1.500-1.800 USD/oz, to inwestorzy masowo pozbywają się złota: od świąt Bożego Narodzenia fundusze ETF upłynniły 71,5 ton złota, reagując na umorzenia jednostek przez klientów.
Porównanie dynamiki cen złota (niebieska linia) i miedzi (różowa)
Źródło: stooq.pl
W co inwestują grube ryby z Nowego Jorku?
W tłumie sprzedających złoto i kupujących miedź uczestniczą nie tylko drobni ciułacze. Identycznie postępują także zarządzający funduszami i traderzy pracujący dla wielkich międzynarodowych instytucji finansowych. To skutek rosnącego optymizmu co do perspektyw amerykańskiej i światowej gospodarki. Na rynku zaczyna dominować przekonanie, że mimo kryzysu w strefie euro ożywienie nabrało trwałego i stabilnego charakteru. Nawet tacy zwolennicy złota jak analitycy Goldman Sachs stwierdzili w styczniu, że w związku z tym złoto straciło swą atrakcyjność jako bezpieczna, antykryzysowa inwestycja.
Tym razem za słowami idą też czyny. W połowie stycznia zaangażowanie funduszy i innych „dużych spekulantów” na rynku kontraktów terminowych na złoto było najniższe od lipca 2009 roku. Od listopada duzi i spekulacyjni uczestnicy handlu na nowojorskim Comeksie zamknęli przeszło 70 tysięcy długich pozycji (każdy kontrakt opiewa na 100 uncji złota) i równocześnie zwiększyli liczbę pozycji krótki o 82% – podała amerykańska komisja nadzorująca rynki surowcowe (CFTC). W rezultacie tzw. długa spekulacyjna pozycja netto w kontraktach na złoto spadła do niespełna 165 tys. kontraktów wobec blisko 260 tysięcy w październiku. Wniosek jest jeden: grube ryby z Nowego Jorku zrealizowały już znaczą część zysków z jesiennej zwyżki notowań złota. Według historycznych standardów rynek wykazuje więc oznaki wyprzedania.
Źródło: raporty amerykańskiej Commodity Futures Trading Commission dotyczące zaangażowania dużych inwestorów na regulowanych rynkach terminowych.
Opracowanie: Bankier.pl
Zupełnie odwrotna sytuacja panuje na rynku miedzi, gdzie od listopada długa spekulacyjna pozycja dużych graczy pozostaje w pobliżu rekordowo wysokich poziomów. Od miesiąca zaangażowanie funduszy przekracza 30 tysięcy kontraktów (na 25.000 funtów miedzi każdy) i w grudniu osiągnęło najwyższy poziom od marca 2005 roku. Kontrakty na czerwony metal przyciągnęły też niemal rekordową liczbę 217 dużych graczy, z których większość obstawiała dalszy wzrost cen miedzi. Tak właśnie wygląda wykupiony rynek, który w styczniu nie mógł sobie poradzić z poziomem 9.800 USD/t.
Źródło: raporty amerykańskiej Commodity Futures Trading Commission dotyczące zaangażowania dużych inwestorów na regulowanych rynkach terminowych.
Opracowanie: Bankier.pl
Gra dla pesymisty
Bazując na analizie przeszłych zjawisk (gdy ekstremalne pozycje funduszy sygnalizowały zmianę średnioterminowego trendu) i korzystając z kontrarnego podejścia do rynków finansowych, należałoby obstawić kierunek odwrotny od obecnych oczekiwań rynku. Oznaczałoby to otwarcie krótkiej pozycji na rynku miedzi (sprzedaż kontraktu) i równoczesne zajęcie długiej pozycji na rynku złota (kupno metalu). Taka strategia przyniesie zyski, jeśli ceny miedzi spadną lub ceny złota wzrosną. W swej istocie jest to jednak postawienie na jeden z pesymistycznych scenariuszy, których obecnie większość inwestorów nie bierze pod uwagę. Optymiści powinni o tej propozycji jak najszybciej zapomnieć.
Krzysztof Kolany
Źródło: Bankier.pl