Może się tak stać, jeśli nie dojdzie do porozumienia dwóch głównych inwestorów w banku, czyli SEB i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW). Na to, co zrobią Szwedzi, istotny wpływ będzie miało najbliższe nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy banku. Właściciele Banku Ochrony Środowiska (BOŚ) mają zdecydować o liczebności i składzie rady nadzorczej oraz o podwyższeniu kapitału banku.
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska chce zmniejszania składu rady nadzorczej BOŚ z dziewięciu do sześciu osób. Tłumaczy to chęcią poprawy efektywności działania rady oraz zmniejszeniem kosztów zarządzania bankiem. Prawnicy twierdzą, że jest to dowód na istnienie konfliktu między akcjonariuszami. NFOŚiGW wraz z wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska ma ponad 50 proc. głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Obawiając się takiego scenariusza, Szwedzi zażądali, żeby przy powoływaniu nowych członków rady nadzorczej głosować grupami.
Akcjonariusze nie mogą się też porozumieć w sprawie podwyższenia kapitału banku. Na dwóch ostatnich posiedzeniach rada nadzorcza nie zdołała zaopiniować uchwał w tej sprawie.
Przedstawiciele SEB określają postawę funduszu jako agresywną. Twierdzą, że ich inwestycja w BOŚ jest zagrożona, bo może zaistnieć sytuacja, że posiadając 47,5 proc. akcji banku, nie będą mieć wpływu na zarządzanie nim.
Od tego, czy uda im się porozumieć z funduszem, uzależniają decyzję o sprzedaży akcji BOŚ innemu inwestorowi. Szwedzi nie ukrywają, że zależy im na przejęciu kontroli nad bankiem. Nie chcą być jednym z dwóch największych inwestorów. W związku z obecną sytuacją SEB bierze pod uwagę sprzedaż akcji BOŚ, zastanawia się też nad otworzeniem oddziału. Szwedzi rozglądają się za instytucją, która byłaby zainteresowana akcjami BOŚ.