Część polskich ubezpieczycieli stosuje w ogólnych warunkach ubezpieczenia autocasco zapisy o wprowadzeniu udziału własnego w przypadku przekroczenia dozwolonej prędkości w momencie wypadku. Takie zapisy znajdują się m.in. w OWU:
– PZU S.A. – udział własny w wysokości 25% odszkodowania – w przypadku, gdy w chwili zdarzenia kierujący ubezpieczonym pojazdem przekroczył dopuszczalną prędkość o co najmniej 30km/h,
– Benefia S.A. – udział własny 25% kwoty odszkodowania, jeżeli kierujący ubezpieczonym pojazdem w chwili zderzenia przekroczył dopuszczalną prędkość o 30 km/h i więcej.
– Liberty Direct – kwota odszkodowania może ulec zmniejszeniu o maksymalnie 30%, jeżeli kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 30 km/godz.
– Link 4 – ustalona kwota odszkodowania, zarówno w szkodzie częściowej, jak i polegającej na całkowitym zniszczeniu lub utracie samochodu, może ulec zmniejszeniu o maksymalnie 30%, jeżeli kierujący przekroczył dopuszczalną prędkość o więcej niż 30 km/h.
– a także w warunkach wielu innych zakładów ubezpieczeń.
Link 4 zastrzega sobie również prawo do pomniejszenia odszkodowania o maksymalnie 30%, jeżeli kierujący nie zastosował się do innych przepisów ruchu drogowego, tj.: naruszył zakaz wyprzedzania lub przekroczył podwójną linię ciągłą, nie zastosował się do nakazu lub zakazu wjazdu, w czasie jazdy rozmawiał przez telefon bez podłączonego zestawu głośnomówiącego.
Czy takie zapisy w OWU są potrzebne? Nie mnie to osądzać. Wiadomo, że zakład ubezpieczeń jest przedsiębiorstwem, tak samo jak inne, nastawionym na zysk. Jeżeli zbyt szybka jazda jest przyczyną prawie ¼ wypadków drogowych w Polsce, zrozumiałym jest, iż ubezpieczyciel będzie się starał ograniczać wypłaty odszkodowań. Z drugiej jednak strony, jeżeli klient podpisał umowę i opłaca składki, ubezpieczyciel powinien wkalkulować ryzyko przekroczenia prędkości w opłatę za udzielaną ochronę.
Jeżeli zatem ktoś przekracza prędkość i zdarza mu się łamać przepisy ruchu drogowego, a takich osób jest sporo, powinien zwrócić przede wszystkim uwagę na wyłączenia odpowiedzialności i wprowadzane udziały własne. Może się okazać, że zaoszczędzone na składce pieniądze, trzeba będzie wydać z nawiązką przy likwidacji szkody.
Michał Mostowski