Zarobek banków na kontach studenckich nie jest duży: kwoty wpływają na nie niewielkie, a opłaty za ich prowadzenie są często minimalne lub nawet zerowe. W porównaniu z dorosłymi rachunkami, konta studenckie są znacznie tańsze. Opłaca się być studentem – za prowadzenie rachunku trzeba zapłacić najwyżej 2-4 zł. Założyć je może student, uczeń szkoły pomaturalnej lub policealnej.
Polityka banków jest prosta: to inwestycja w przyszłość, gdyż student związany z bankiem, później, w dorosłym życiu – jeżeli pozostanie mu wierny – stanie się dobrym i dającym duże zyski klientem instytucji finansowej.
Konto studenckie nie jest jednak ofertą dla wiecznych studentów. W większości przypadków po ukończeniu 26. roku życia banki przekierowują rachunek z opcji ulgowej na standardową, o opłatach takich jak dla zwykłego konta. Dopóki jednak młody człowiek studiuje, może liczyć na takie same usługi finansowe, jak w przypadku konta standardowego, w dodatku za mniejszą opłatą. Może więc przelewać pieniądze z konta na konto, wypłacać je w bankomacie korzystając z bezpłatnej karty debetowej, a nawet zabiegać o kartę kredytową czy o pożyczkę. W tym ostatnim przypadku trzeba jednak wykazać się najczęściej regularnymi wpłatami, np. ze stypendium. Niektóre banki, jak chociażby internetowy mBank, premiują dobrych i bardzo dobrych studentów, gdyż wysoka średnia ocen pozwala na korzystanie z dodatkowych opcji finansowych – czytamy w „Gazecie Ubezpieczeniowej”.