Upadek czwartego co do wielkości banku inwestycyjnego w USA Lehman Brothers ze 158 letnią tradycją stał się faktem i takie wydarzenie musiało doprowadzić do szoku na rynkach finansowych. Żeby nie było złudzeń, to do tego dołączyły jeszcze kłopoty z płynnością największego ubezpieczyciela na świecie American International Group (AIG). Ogólnoświatowy krach wisiał więc na włosku.
Początek tygodnia przyniósł spodziewaną potężną przecenę indeksów. W Warszawie indeks WIG20 spadł o 3,8 proc. przełamując jednocześnie kluczowe wsparcie, jakim był poziom lipcowego dna. W porównaniu do giełd amerykańskich nie było jednak tak źle. Za oceanem indeks szerokiego rynku stracił 4,7 proc., a wszystko przy potężnych obrotach potwierdzających siłę i znaczenie spadku. Podobny scenariusz zapowiadała kolejna wtorkowa sesja. Nad rynkiem wisiało widmo upadku AIG, którego skutki byłyby trudne do wyobrażenia.
Z pomocą w ostatnim momencie przeszedł jednak FED, który uruchomił pożyczkę (bagatela) 85 mln USD. To pozwoliło na oddech rynków amerykańskich i spory optymizm na początku środowej sesji na giełdach europejskich. Pojawiły się jednak obawy o los kolejnych gigantów amerykańskiej bankowości – Goldman Sachs i Morgan Stanley. Zamiast poprawy emocje znów wzięły górę i sesje zakończyły się kolejnymi silnymi spadkami. Nastroje po tej sesji były tak złe, że powszechnie oczekiwano krachu, ale w czwartek nastroje zmieniły się o 180 stopni. Początek przyniósł jeszcze nowe minima, ale później było już tylko lepiej, w czym spora zasługa skoordynowanej akcji na rzecz poprawienia płynności rynków (kolejne 180 mld USD wpompowane przez Fed) oraz zakazu krótkiej sprzedaży wprowadzonej przez brytyjski nadzór. Euforię przyniósł jednak plan ostatecznego rozwiązania kłopotów amerykańskiego sektora finansowego. Ogromne wzrosty za oceanem zostały przeniesione także na ostatnią sesję. Widać wyraźnie, że tym razem inwestorzy uwierzyli, że jest szansa na opanowanie sytuacji.
Nasz rynek przez cały tydzień podlegał przede wszystkim tym emocjom. Nie miały znaczenia żadne inne wydarzenia takie jak dane makro i czy bieżące doniesienia ze spółek. Swój udział w ogromnej zmienności miał jeszcze piątkowy termin wygasania wrześniowej serii kontraktów terminowych, ale dla ogólnego kierunku wpływ tego czynnika był niewielki. Rozładowanie emocji w końcówce tygodnia daje sporą szansę, że rynek złapie wreszcie twarde dno. Czy tak się jednak stanie, trzeba poczekać na skalę odbicia. Biorąc jednak pod uwagę olbrzymie obroty także na giełdach amerykańskich, można mieć nadzieję, że drugiej połowie tygodnia na rynkach doszło do istotnego zwrotu.
Jacek Rzeźniczek
Secus Asset Management SA