„Na przykład ubezpieczenie na wypadek utraty pracy dodawane do kart kredytowych niestety nie pozwala na spłatę całego kredytu zaciągniętego w karcie. Towarzystwa i banki uzgadniają bowiem pewne limity odpowiedzialności. Zapisują na przykład, że ubezpieczyciel przejmie na siebie obowiązek dokonywania spłat salda zadłużenia w formie 12 miesięcznych rat. Jednak gdy czytamy dalej, okazuje się, że to saldo nie może być wyższe niż 5 proc. zadłużenia i nie więcej niż np. 2 tys. zł […].”, pisze „GP”.
„Intrygująco brzmi też ubezpieczenie najniższej ceny, reklamowane jako oferta dla oszczędnych. Ma bowiem pozwalać na zwrot różnicy między ceną zakupu towaru (oczywiście przy płatności kartą) a niższą ceną tego samego towaru, którą klient w ciągu 30 dni od zakupu wypatrzy w ofercie sprzedaży towaru, np. w prasie, katalogu czy reklamie. Przy czym nie dotyczy to np. żywności, roślin czy zwierząt oraz wszelkich towarów kupionych za pośrednictwem internetu lub telefonu.”, zwraca uwagę „GP”.
„Nawet jeśli będziemy mieli polisę, to nie zadziała ona, jeśli nie będziemy przestrzegali pewnych obostrzeń, które powodują wyłączenie odpowiedzialności towarzystwa. Standardem jest np. brak odpowiedzialności za wypadek pod wpływem alkoholu, narkotyków czy innych podobnie działających środków. Ale w poszczególnych ofertach można znaleźć też inne dotkliwe wyłączenia […].”, czytamy dalej.
Szczegóły w piątkowym wydaniu „Gazety Prawnej”.