Niegdyś Poczta Polska była przyjacielem nas wszystkich. Zależność społeczeństwa od poczty była niewiarygodna, wszak skazani byliśmy na nią nie tylko dzięki monopolizmowi i „bezkonkurencyjności”, ale też przez brak komputerów, komórek i wielu rzeczy, które zawdzięczamy znienawidzonemu przez niektórych kapitalizmowi.
Dziś pocztę w wielu sprawach wyręcza właśnie Internet, choć bez tradycyjnej poczty obejść się jeszcze nie potrafimy. Może to i dobrze, bo w wielu urzędach pocztowych można poczuć jeszcze atmosferę „starych dobrych czasów”.
Traktując sprawę już zupełnie serio, warto zwrócić uwagę na to, jak poczta operuje naszymi danymi osobowymi. I nie chodzi tu absolutnie o świadome i niezgodne z prawem ich przetwarzanie, a raczej o przypadkowe i nieumyślne (bezmyślne?) ujawnianie osobom trzecim.
Poczta Polska niestety w niewielu swoich urzędach (jeśli w którymkolwiek) dysponuje dźwiękoszczelnymi boksami, w których zarówno klient jak i jego dane osobowe mogą czuć się bezpiecznie. A sytuacji, w których właśnie niefrasobliwość urzędników powoduje, że nierzadko wykrzyczane nazwiska, sumy i adresy, trafiają nie tam gdzie powinny, są na porządku dziennym. Fakt, może i intencje pań w okienkach pocztowych są jak najlepsze, bo przecież wielu spośród ludzi odwiedzających pocztę to ludzie starsi, często niedosłyszący. Jednak dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane.
Wielokrotnie obserwowałem, a raczej nasłuchiwałem, jak bardzo uprzejma pracownica poczty jeszcze uprzejmiejszej staruszce wykrzykiwała do ucha wysokość wypłacanej właśnie renty i usiłowała potwierdzić jej adres zamieszkania. I dane osobowe w jednej chwili stawały się dostępne każdemu, kto akurat stał w kolejce, czego pewnie ani pani w okienku, ani tym bardziej staruszka, nie chciała. O ile można wykazać się pewnym zrozumieniem tej sytuacji, to już obsługiwanie w ten sam sposób następnego petenta, którym jest młody, z pewnością dobrze słyszący człowiek, budzi moje poważne zastrzeżenia (choć to przecież staruszka, a nie młody mężczyzna, mogła być potencjalnym i dość łatwym „celem”).
Nieświadome ujawnianie danych osobowych to niestety nie jedyny „grzech” pracowników poczty. Bardzo często nie zważają oni na to, w jaki sposób i w jakich warunkach wypłacają klientom pieniądze i każdy, kto stoi następny w kolejce (które niestety nie odeszły do lamusa), może doskonale przypatrzeć się o jaką sumę chodzi.
Na okienkach co prawda widnieje napis, że „przy okienku może znajdować się tylko jedna osoba”, jednak nie jest jasno określone, w jakiej minimalnej odległości od danego okienka, może stać kolejna. I tak ktoś o wzroku lepszym niż mój, może z łatwością nie tylko dowiedzieć się, gdzie mieszka człowiek przed nim, ale także jaki rodzaj przesyłki odbiera, lub też jaką sumę wypłaca.
Oczywiście nie jest tak we wszystkich urzędach pocztowych. Na tego typu sytuacje narażone są przede wszystkim te, w których częściej niż w innych tworzą się kolejki. Duże znaczenie ma również akustyka tych miejsc, ponieważ szczególnie w starych kamienicach, gdzie jeszcze często mieszczą się poczty, dźwięk rozchodzi się łatwiej ze względu na pogłos. Dobrym rozwiązaniem, choć oczywiście nie doskonałym, które pozwoli przynajmniej trochę zagłuszyć rozmowy, jest puszczanie radia lub muzyki.
Nie bez znaczenia jest także ukształtowanie i architektura wnętrza urzędów, odległości pomiędzy okienkami, oświetlenie, ilość i umiejscowienie krzeseł dla oczekujących etc.
Czy w najbliższej przyszłości zmieni się coś w kwestii większej dbałości o nasze dane osobowe przetwarzane na poczcie? Trudno oceniać szanse na lepsze dostosowanie urzędów przez samą Pocztę Polską. Choć świetnym rozwiązaniem byłoby już przeszkolenie personelu i zwrócenie większej uwagi na sposób komunikowania się z klientem.
Można też zwrócić uwagę na swoje zachowanie, a przede wszystkim, jeśli ma się w rodzinie osoby starsze i gorzej słyszące, uczulenie właśnie ich na podobne sytuacje. Przecież raz na jakiś czas możemy dotrzymać towarzystwa swojej babci lub dziadkowi. Choć przecież nie tylko nasi dziadkowie mogą mieć problemy ze słuchem czy wzrokiem, nierzadko dotyka to także ludzi młodych. Takim również może przydać się pomoc.
Generalnie rzecz ujmując, dane osobowe to rzecz wciąż zbyt lekko i niefrasobliwie traktowana w dzisiejszych czasach. Nie tylko na poczcie. Często sami jesteśmy sobie winni. Rozdajemy swoje maile, numery komórek i adresy komu popadnie, często nie myśląc o konsekwencjach. Danych najbardziej nie pilnujemy w sieci, rejestrując się na przeróżnych portalach społecznościowych i zakładając konta – a tam wszędzie potrzebne są również nasze dane. A licho nie śpi.
Źródło: Bankier.pl