W poniedziałkowy ranek kurs złotego pozostawał stabilny. O godz. 10:17 za euro płacono 4,2160 zł, dolar był wart 2,8820 zł, a frank 2,7880 zł. Podjęta w godzinach porannych próba spadku poniżej 4,20 zł za euro nie była zbyt udana. Wprawdzie na rynku przewija się pogląd, iż piątkowe zakończenie sprawy PZU powinno teraz pomóc złotemu.
Zapomina się jednak o tym, iż kwestia konfliktu wokół największego polskiego ubezpieczyciela, była tylko jednym z wielu czynników rzutujących na notowania złotego. Wciąż kluczowe pozostają kwestie okołobudżetowe, a tutaj wciąż brak adekwatnej reakcji rynku na piątkowe informacje resortu finansów o wykonaniu tegorocznego planu budżetowego – deficyt w wysokości 21,7 mld zł po 9 miesiącach, praktycznie przekreśla szanse na wykonanie rocznego planu w wysokości 22,5 mld zł. Powstaje więc pytanie, po co była ta rewizja opublikowana miesiąc temu? Teraz wiceminister Suchocka-Roguska zapewniła jedynie, iż deficyt nie będzie wyższy od 27,2 mld zł (które były I rewizją opublikowaną w końcu czerwca). W piątek region został wsparty przez decyzję agencji S&P odnośnie zmiany oceny ratingu dla Węgier. Nie przejęto się natomiast słabszymi danymi z amerykańskiego rynku pracy. Przypomnijmy, iż Departament Pracy podał, iż w sektorach pozarolniczych ubyło we wrześniu aż 263 tys. miejsc pracy, a w dół zrewidowane zostały także dane za wcześniejsze miesiące. Z kolei do 9,8 proc. wzrosła stopa bezrobocia. To kolejne gorsze dane po ISM dla przemysłu, które mogą poddawać w wątpliwość siłę ostatniego ożywienia w gospodarce. Rynek przyjął jednak dość kuriozalną interpretację, iż dane te dają szanse na dłuższe utrzymanie stóp procentowych w USA na niskim poziomie, która stała się dobrym wytłumaczeniem na osłabienie dolara. Dzisiaj rano (godz. 10:18) za euro płacono 1,4630 USD. Tym samym udało się utrzymać zdobyty jeszcze w piątek po południu „przyczółek” powyżej 1,46. Weekendowe spotkanie państw grupy G-7 niczego nie wniosło – zgodzono się jedynie na komunikat, iż Chiny powinny umocnić swoją walutę, aby zmniejszyć globalną nierównowagę ekonomiczną (to jednak typowa mantra, którą rynek dostaje po każdym spotkaniu). Co ciekawe nie zostały podjęte tematy słabości dolara, zwłaszcza w relacji do euro, o czym wcześniej głośno mówili europejscy politycy.
Dzisiaj o godz. 9:53 opublikowane zostały dane PMI dla Niemiec – indeks dla usług spadł do 52,1 pkt. wobec oczekiwanych 52,2 pkt. i 53,8 pkt. odnotowanych w sierpniu. Z kolei dla całej strefy euro (godz. 9:58) PMI dla usług wzrósł we wrześniu do 50,9 pkt. wobec oczekiwanych 50,6 pkt., a PMI Composite wyniósł 51,1 pkt. wobec prognozy 50,8 pkt. i 50,4 pkt. odnotowanych w sierpniu. O godz. 10:28 poznamy jeszcze analogiczne dane z Wielkiej Brytanii, o godz. 11:00 informacje o sprzedaży detalicznej w strefie euro, a o godz. 16:00 kluczowy odczyt ISM dla usług z prognozą na „newralgicznym” poziomie 50 pkt. wobec 48,4 pkt. w sierpniu. Niewykluczone, że po słabych piątkowych danych z rynku pracy, część inwestorów wolała zaczekać z pełną oceną perspektyw dla amerykańskiej gospodarki, właśnie do czasu publikacji dzisiejszych danych. Jeżeli będą one słabe, to giełdy powrócą do zniżek, dolar znów zyska, a złoty straci.
EUR/PLN: Spadek poniżej 4,25 był sygnałem, iż wchodzimy w większą korektę. Jednak rejon 4,20 został przetestowany już dzisiaj. Nieudany atak pokazuje, że okolice te mogą stać się kluczowym wsparciem , a w ciągu kolejnych dni kurs powróci powyżej 4,25 i być może na powrót zaatakujemy okolice 4,30. Pewnym minusem jest zachowanie się dziennych wskaźników, które nie dają wyraźnych sygnałów.
USD/PLN: Spadek poniżej 2,92 i dalej 2,90, teoretycznie otworzył drogę do powrotu w rejon 2,85-2,8650. Dzisiaj w godzinach porannych te okolice zostały przetestowane. Później jednak notowania szybko wróciły w rejon 2,88. Nie można więc wykluczyć, iż w ciągu najbliższych dni na powrót spróbujemy się wzbić powyżej 2,90 i dotrzeć do 2,95. Minusem jest brak wskazań ze strony dziennych wskaźników.
EUR/USD: Na razie rynek zachowuje się według starego scenariusza, który zakładał spadek w okolice 1,4450-1,4500 i później ponowny atak na szczyty. Ostatnie dane makro i układ wskaźników skłonił mnie jednak do postawienia tezy, iż celem będą okolice 1,43. Stąd też obecny ruch EUR/USD w górę jest nieco zastanawiający, gdyż nie potwierdzany przez wskaźniki. Silny opór to rejon 1,4650. Jeżeli na koniec dnia notowania spadną w okolice 1,4550 to będzie to sygnałem realizacji wspomnianego scenariusza spadkowego.
Marek Rogalski
Źródło: DM BOŚ