To wynik rosnącej niepewności na rynkach, która sprawia, że fundusze wolą mieć gotówkę (dolara), niż obarczone większym ryzykiem, pozycje na rynkach wschodzących. Zresztą, im bliżej jest terminu głosowania nad planem Paulsona w Izbie Reprezentantów (dzisiaj wieczorem), tym więcej pojawia się głosów, iż pakiet ratunkowy nie doprowadzi do żadnego przełomu. Kwota rzędu 700 mld USD może okazać się niewystarczająca, co sprawi, że za kilka miesięcy Kongres stanie przed koniecznością zwiększenia pomocy, albo główne banki centralne zdecydują się na wspólną skoordynowaną akcję w postaci obniżki stóp procentowych. Ostatnie tygodnie pokazały jednak, że rynkowe stopy procentowe mogą znacznie odbiegać od poziomu oficjalnego – pytanie więc, co taka akcja miałaby przynieść – poza ryzykiem wzrostu inflacji w dłuższym okresie. Niemniej, w krótkim okresie akceptacja planu Paulsona doprowadzi do pewnego uspokojenia się nastrojów na rynkach, w myśl, że lepszy jakikolwiek plan, niż żaden. W efekcie można będzie spodziewać się, że poprawi to nastroje na rynkach wschodzących, a także doprowadzi do korekty wartości dolara, który w tym tygodniu zyskał najwięcej od 16 lat względem głównych walut. Wczorajsze słowa Jean-Claude Tricheta, że na rynkach gwałtownie rośnie niepewność, a ryzyko wzrostu inflacji zmalało, zostały odebrane, jako sygnał, że Europejski Bank Centralny przygotowuje się do pierwszej od 5 lat obniżki stóp procentowych. Inwestorzy zaczęli antycypować, iż dojdzie do niej szybciej, niż dopiero w 2009 r., co doprowadziło do silnej przeceny euro na rynkach światowych – kurs EUR/USD spadł do 1,3743, czyli do najniższego poziomu od września 2007 r. Oczekiwania, iż ECB zdecyduje się na szybkie cięcie stóp, mogą okazać się jednak przesadzone i były raczej wynikiem eskalacji pesymistycznych nastrojów wokół perspektyw dla strefy euro, które zaczęły się na początku tygodnia od negatywnych informacji o kondycji sektora finansowego. Ujawniły one także strukturalne problemy Unii Europejskiej, która nie potrafi szybko wypracować jednolitego planu działań, nie mówiąc już nic o wspólnym wyasygnowaniu kwoty, która mogłaby zostać przeznaczona na pomoc zagrożonym instytucjom. Wspierane są lokalne działania, które jednak zaczynają prowadzić do pewnych wypaczeń – rządowe gwarancje dla wszystkich depozytów złożonych w irlandzkich i greckich bankach, zaburzają konkurencyjność i mogą prowadzić do niebezpiecznych migracji kapitału. Zaplanowane na jutro spotkanie ministrów finansów największych państw UE, szefów KE i EBC, najpewniej zakończy się wygłoszeniem „pustych deklaracji”, które tylko ujawnią niemoc unijnych instytucji w obliczu poważnego kryzysu. A chyba jednak nie o to chodzi – czy, zatem rację miał zmarły kilka lat temu noblista Milton Friedman, który nie dawał wspólnej walucie długiego życia?
Prognoza:
Euro/dolar: Kluczowe dzisiaj będą dwie kwestie – dane z amerykańskiego rynku pracy o godz. 14:30 i wieczorne głosowanie w Izbie Reprezentantów. Słabszy od prognozowanego odczyt (spadek o 100 tys. etatów poza rolnictwem we wrześniu) rzuci w USA w objęcia recesji, a przyjęcie planu Paulsona tylko postawi nowe pytania o powodzenie jego realizacji. Korekta wartości dolara jest coraz bliższa. Silnymi wsparciami są okolice 1,3750-1,3800, a zasięg ewentualnej korekty można wyznaczyć w rejonie 1,42 w ciągu kilku dni.
Złoty: Po dość słabym otwarciu w ciągu kolejnych godzin złoty zaczął odrabiać straty. Notowania euro spadły w okolice 3,4270 zł, a dolara do 2,4720 zł. Widoczna jest spora korelacja z notowaniami eurodolara, które stały się dość dobrym miernikiem globalnych nastrojów. Możliwe odreagowanie EUR/USD w pierwszych dniach nowego tygodnia, może doprowadzić do umocnienia złotego, choć nie tak silnego, jak się tego spodziewałem jeszcze wczoraj. Wsparcia dla EUR/PLN można wyznaczyć w okolicach 3,38 zł, a USD/PLN 2,38 zł.
Marek Rogalski
First International Traders Dom Maklerski S.A.