Ben Bernanke stwierdził, że jeśli Kongres nie przyjmie planu administracji to zagrozi nie tylko rynkom, ale i gospodarce, która wejdzie w recesję. To ostrzeżenie jest o tyle istotne, że Demokraci chcą dodatkowo pakietu pomocy dla posiadaczy domów, ograniczenia płacy zarządom ratowanych spółek oraz ustanowienia kontroli Kongresu nad działalnością funduszu ratunkowego. Niektórzy Republikanie kwestionują samą ideę planu – nie podoba im się interwencja państwa w mechanizmy rynkowe. Nancy Pelosi (Partia Demokratyczna), przewodnicząca Izby Reprezentantów powiedziała wyraźnie: „nie wyślemy na Wall Street weksla in blanco”. Demokraci mają według mnie rację, ale obawiam się, że nie tylko o zasady i skuteczność planu tu chodzi. Wiadomo, że im gorzej jest w gospodarce tym lepiej dla kandydata demokratów w wyborach prezydenckich. Jeśli ten czynnik rzeczywiście ma wpływ na działanie większości Izby Reprezentantów to można się zacząć obawiać o losy planu ratunkowego.
Akcjom szkodziły też obniżenia rekomendacji. Goldman Sachs obniżył ją dla General Electric, a pani Meredith Whitney z Oppenheimera dla Citigroup i Bank of America. Traciły tez spółki surowcowe. Indeksy na początku sesji jednak rosły (przez godzinę). Potem nastąpił trzygodzinny okres osuwania się, podczas którego indeks S&P 500 tracił już ponad 1,5 procent. Wtedy dopiero włączyła się obrona rynku. Wątpliwości dotyczące jakości pakietu są spore. Nie wiadomo też, w jakiej formie zostanie przyjęty, ale wielu graczy nie chce być bez akcji wtedy, kiedy zostanie przyjęty. Nie tak jednak wielu, żeby zakończyć sesję wzrostem – końcówka była fatalna. Słabość rynku jest wręcz niezwykła.
Dzisiaj giełdy mogą rozpocząć sesję od wzrostu. Powód jest dosyć śmieszny, ale po sesji inwestorzy w USA rzucili się do kupna akcji, bo Berkshire Hathaway najbardziej znanego inwestora na świecie, czyli Warrena Buffeta, kupuje za 5 mld USD akcje Goldman Sachs. Odczytano to jako dowód zaufania do amerykańskiego systemu finansowego. Pytanie, czy z czasem inwestorzy nie przejrzą na oczy. Berkshire Hathaway kupuje akcje Goldman Sachs, ale pod dwoma warunkami: po pierwsze będą to akcje uprzywilejowane z 10 procentową dywidendą, a po drugie będzie mógł kupić w dowolnym czasie kolejną partię akcji za 5 mld USD po 115 USD. Wczoraj sesję zakończyły z kursem 125,05. Inaczej mówiąc Buffet już dzisiaj mógłby zaoszczędzić ponad 400 mln USD kupując kolejną partię akcji. To był po prostu genialny deal pokazujący, w jak trudnej sytuacji jest Goldman Sachs. Jednak AHI (indeks handlu posesyjnego) wzrósł o 0,79 procent. Kontrakty też rosną dając szansę na odbicie. Sama transakcja Buffeta to jednak za mało.
GPW nie miała we wtorek wyboru. Gracze nie zdyskontowali europejskich i amerykańskich, poniedziałkowych spadków indeksów, więc u nas skala przeceny była zdecydowanie większa niż na innych giełdach europejskich. WIG20 przed południem tracił już około 3 procent. Właśnie wtedy na giełdach europejskich pojawiła się nieśmiała chęć do kupna akcji, co zatrzymało przecenę na GPW. Nawet szybki koniec odbicia w Europie nie pogrążał już naszych indeksów. Gracze czekali na USA. Tak czekali, czekali, ale nawet pozytywne rozpoczęcie sesji niczego nie zmieniło. Fixing dobił indeksy i WIG20 zakończył dzień blisko trzyprocentowym spadkiem.
Teoretycznie po wczorajszej sesji w USA powinniśmy dzisiaj rozpocząć sesję spadkiem. Zniżka na Wall Street (w bardzo złym stylu) po czteroprocentowym spadku jest wybitnie niepokojąca, więc nawet polowanie na odbicie w USA może się okazać błędem. Jeśli jednak Europejczycy ulegną presji informacji o kupnie przez Berkshire Hathaway akcji Goldman Sachs (zapewne ulegną) to nie będziemy mieli wyjścia i indeksy będą rosły.
Piotr Kuczyński
Xelion. Doradcy Finansowi