Polski rynek akcji również nie wypracował dużych zmian indeksów. Wydarzeniem była sprzedaż 8,5 mln akcji PKN Orlen (sprzedawał zapewne Kulczyk Holding). Po tej transakcji widać jak zagraniczne fundusze, które zapewne były nabywcami, oceniają polską gospodarkę skoro kupują akcje po tak wysokiej cenie.
Spadku wartości naszej waluty nie zapowiadało otwarcie sesji. Rano euro kosztowało nawet tylko 4,23 zł a dolar 3,2450 zł. Oznacza to, że złoty był w stosunku do euro najmocniejszy od półtora roku, a do dolara od przeszło 7 lat. Później nasza waluta traciła na wartości i godz. 16.10 jeden dolar wyceniany był na 3,2685 złotego, a jedno euro na 4,2540 złotego (odchyl.– 10,96 proc.).
Krótkoterminowa prognoza
W piątek zostaną opublikowane dane o dynamice produkcji przemysłowej oraz inflacji cen producenta (PPI). Wszyscy analitycy oczekują raczej słabych, jednocyfrowych wyników. To jest prawie pewne, szczególnie, że rok temu w październiku było o dwa dni robocze więcej. Pytanie tylko czy będzie to przedział 7 – 9 procent, o którym mówił wicepremier Jerzy Hausner, czy dużo mniej i bliżej 5,2 proc., które prognozują ankietowani przez Reutersa analitycy. Gdyby dynamika produkcji mocno spadła, a inflacja nieznacznie się zmieniła to byłby powód do osłabienia złotego, ale akcjom też takie dane nie pomogłyby. Słaba produkcja nie może być powodem zadowolenia. Inflacja może być jednak duża, bo co prawda złoty w październiku się wzmacniał, ale cena ropy również dynamicznie rosła. Wątpliwe, żeby z tego powodu RPP podwyższyła stopy – od końca października cena ropy mocno spada.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
EUR/USD
Na rynku EUR/USD zapanowała niepewność
W czwartek na rynku eurodolara gracze spróbowali rano wzmocnić euro, ale bardzo szybko nastąpiła realizacja zysków. Kurs EUR/USD zniżkował z poziomu 1,3070 w okolice 1,30, czyli o 0,5 proc. Co prawda w długim terminie widoczny jest trend na osłabienie dolara (przynajmniej do 1,60), ale w krótkim nie widać chęci do kontynuacji zwyżki. Uczestnicy rynku wiedzą, że na poziomie 1,31 a 1,32 jest dużo opcji i będzie bardzo trudno ten poziom sforsować. Pamiętają też groźby ministra finansów Japonii, że jeśli zaistnieje taka konieczność to bank Japonii będzie interweniował. W czwartek pomogło dolarowi także zapewnienie sekretarza skarbu USA Johna Snow, który powiedział w Warszawie, że nie jest prawdą, iż USA popierają politykę słabego dolara. John Snow mówi to zawsze, a USA robią zupełnie co innego, ale w tak wrażliwym momencie słowa te pomogły obozowi niedźwiedzi. Często lekceważenie danych makro (a te sprzyjają ostatnio dolarowi) jest świadectwem euforii, która zazwyczaj kończy się korektą.
Ilość noworejestrowanych bezrobotnych w ostatnim tygodniu zmieniła się nieznacznie (334 tys.). Indeks wskaźników wyprzedających (LEI) sygnalizujący kierunek gospodarki w okresie 3 -6 miesięcy spadł bardziej niż przewidywano (o 0,3 proc.). Czekaliśmy jeszcze na indeks Fed z Filadelfii (18.00), ale sytuacja była już całkiem jasna. Byki bronią wsparcia na poziomie 1,30 USD, a na razie nie widać możliwości pokonania poziomu 1,307.
O godz. 16.10 jedno euro wyceniane było na 1,3010 dolara, a jeden dolar wyceniany był na 104,25 jena.
Krótkoterminowa prognoza
W piątek wydarzeniem będzie wspólna konferencja Alana Greenspana, szefa Fed i Jean-CLaude Trichet, prezesa ECB. Rozpocznie się również spotkanie grupy G-20. Nie można co prawda liczyć na żadne konkretne posunięcia, które mogłyby mocno wpłynąć na rynek walutowy. Będą tylko słowa i to niekoniecznie wyraziste, ale jest szansa, że względny spokój na rynkach będzie panował nawet do poniedziałku.
Teoretycznie wydaje się, że sytuacja techniczna na EUR/USD uległa zmianie, bo opór został przełamany, ale dużo zależy od kolejnych dni. Nie jest bowiem wykluczone, że mamy do czynienia z pułapką. Powrót pod poziom 1,30 USD sygnalizowałby, że tak właśnie jest. Wsparciem byłby wtedy poziom 1,292 USD. Od środy obowiązuje jednak sygnał sprzedaży dolara a następny opór jest na poziomie 1,307.
Raport przygotowali:
Piotr Kuczyński
Marek Węgrzanowski
Warszawska Grupa Inwestycyjna S.A.