Wynik tej walki na razie zależy nie od informacji z Polski, ale od tego, co będzie się działo na rynku EUR/USD. Dlatego też zmiany na rynku na tym kursie od początku dnia osłabiały złotego. Nie było to jednak poważne osłabienie. Z pewnością mogło niepokoić to, że nawet pięciokrotna przewaga popytu na 52-tygodniowe bony skarbowe nie pomagała naszej walucie. Może być to zapowiedź zbliżającej się korekty.
Warszawska giełda zakończyła rok mocnym akcentem, a w poniedziałek podążała za giełdami europejskimi na północ. Nie przeszkodził jej nawet brak inwestorów z Londynu. Obrót był spory, ale indeks na plusie utrzymały jedynie banki Pekao i PKO BP. Dodatkowo mogła niepokoić zbyt duża przewidywalność tej zwyżki. Ze świecą można było szukać analityka, który nie spodziewał się wzrostu na początku roku. Może to oznaczać, że po fali euforii zacznie się poważna korekta. Trzeba zachować dużą ostrożność, bo nadzieje są olbrzymie, a jeśli piątkowe dane makro z USA będą niekorzystne dla byków to zamiast efektu stycznia może powstać jego defekt.
O godz. 16.30 jeden dolar wyceniany był na 3,0265 złotego, a jedno euro na 4,0815 złotego (odchyl. –15,70 proc.).
Krótkoterminowa prognoza
Na rynku walutowym wsparcie na EUR/PLN jest na 4,04. Sygnałem do sprzedaży złotego byłoby przełamanie w górę 4,16 za euro. Dolar ma wsparcie na 2,94. Wstępnym sygnałem do sprzedaży złotego byłoby przełamanie poziomu 3,05.
RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Wydawało się, że w piątek, przed końcem roku gracze na rynku walutowym będą konsekwentnie prowadzili kurs EUR/USD na północ, ale trwało to tylko do połowy dnia. Potem jen zaczął się wzmacniać stosunku do euro, a to wywołało falę realizacji zysków na EUR/USD wzmocnioną przez bardzo mały obrót. W poniedziałek rano w Azji dolar nadal bardzo szybko się wzmacniał. Jak zwykle więc przekonanie większości graczy (wierzącej w dalsze osłabienie dolara od początku roku) się nie sprawdzają. Podobno to wzmocnienie wynika z oczekiwania dobrych amerykańskich danych makro, które mają być w tym tygodniu opublikowane, ale przecież gracze od miesięcy wiedzieli, że takie dane na rynek dotrą. Nie można do końca wykluczyć jakiejś próbie interwencji banków szczególnie, że handel nadal jest bardzo niemrawy. W tej sytuacji poniedziałek jest bardzo ważny, bo pokaże czy ten zwrot był nic nieznaczącym wypadkiem przy pracy, czy początkiem większej korekty. Zarówno w USA, jak i w Eurolandzie na rynkach finansowych rozwój sytuacji będzie zależał od danych makro. Pamiętajmy jednak o tym, że to jest początek roku i początek miesiąca, czyli okres, w którym byki na rynku akcji mają z góry daną przewagę.
W Eurolandzie i w USA opublikowane zostały istotne raporty makroekonomiczne. Indeksy PMI w sektorze produkcyjnym (pokazują jak rozwija się gospodarka) w Eurolandzie wzrosły. Ważne było to szczególnie w przypadku Niemiec (51,7 pkt), bo w poprzednim miesiącu odnotowano spadek do 49,9 pkt, co świadczyło o recesji w tym sektorze. Te dane pomogły rynkom akcji, które i tak były przygotowane do realizacji „efektu stycznia”. Dzięki nim również euro odrabiało straty. Decydujące powinny być jednak dane makro z USA – powinny być – bo w samym początku roku, szczególnie na rynkach akcji, nastroje są zazwyczaj tak dobre, że nawet słabsze dane bywają lekceważone. Raport o listopadowych wydatkach na konstrukcje budowlane pokazał, że sytuacja na rynku nieruchomości pogarsza się – największy spadek od lutego 2003 r. Indeks ISM w sektorze produkcyjnym wzrósł do 58,6 pkt, ale największy wpływ powinien mieć subindeks rynku pracy, który spadł do 52,7 pkt.
O godz. 16.30 jedno euro kosztowało 1,35 dolara, a jeden dolar wyceniany był na 102,70 jena.
Krótkoterminowa prognoza
Nie ma możliwości, by wtorkowe raporty o bezrobociu w Niemczech czy grudniowej inflacji w Eurolandzie miały wpływ na rynki finansowe. Trudno oczekiwać, żeby te dane kogoś zaskoczyły, a gdyby nawet tak było, to reakcja będzie niewielka. Raport o amerykańskich zamówieniach fabrycznych może poruszyć rynkami. Oczywiście większe zamówienia tym lepiej dla akcji i dolara. Przede wszystkim jednak nadal będzie trwała gra pod publikowany w piątek miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy. Bykom nadal pomagać będzie początek miesiąca i roku.
Eur/usd po wybiciu z prowzrostowej flagi dąży ku strefie oporu na poziomie 1,37 – 1,38 USD. Po drodze słaby opór jest na 1,3660 USD. Najbliższe wsparcie jest (w cenach zamknięcia) na połowie białej świecy na poziomie 1,345 USD (w poniedziałek rano naruszone).
Raport przygotowali:
Piotr Kuczyński
Marek Węgrzanowski
Warszawska Grupa Inwestycyjna SA