Dzisiaj odbędzie się debata i być może głosowanie w sprawie samorozwiązania Sejmu, ale będzie to tylko ćwiczenie akademickie, z którego nic nie wyniknie. Politycy będą się nawzajem atakowali, ale wniosek nie przejdzie. To wcale nie jest dobra informacja, bo rynki z radością przyjęłyby utworzenie stabilnej koalicji albo decyzję o wcześniejszych wyborach. Do końca jednak nie wiemy jak rozwinie się sytuacja, bo chodzą słuchy, że PO szykuje konstruktywne wotum nieufności. Po zachowaniu rynków widać jednak, że inwestorzy całkowicie politykę lekceważą. Być może więc rynek walutowy zanurzy się w marazmie. Wątpliwe jest, żeby polityka miała dzisiaj wpływ na rynek akcji.
Wydawało się prawie pewne, że w środę rozpoczniemy sesję na WGPW od lekkiego spadku, ale tak się nie stało. Indeksy siłą rozpędu ruszyły na północ, a gracze (bo nie inwestorzy) nie zwracali w ogóle uwagi na to, że surowce tanieją. Jednak już po godzinie sektor surowcowy zaczął ciążyć indeksom, ale rynek był generalnie nadal bardzo silny, co zapowiadało, że czeka na okazje do kontynuowania zwyżki. I rzeczywiście przed południem indeksy już znowu rosły, a jednym z najmocniejszych papierów była tak ostatnio tępiona TPSA. To kolejny raz sygnalizuje, że nasz rynek został zaatakowany przez krótkoterminowy kapitał spekulacyjny.
W połowie sesji pomagała już naszej giełdzie poprawa na rynku surowców i redukcja spadków na rynkach Eurolandu. Stałym elementem prowzrostowym było ładowanie portfeli przez arbitrażystów wykorzystujących dużą, dodatnią bazę na rynku kontraktów. Przed 15.00 indeksy zaczęły się jednak osuwać w oczekiwaniu na amerykańską korektę. Mimo tego możemy z całą pewnością powiedzieć, że rynek jest bardzo silny i wykorzysta każdą nadarzająca się okazję, żeby ruszyć na północ.
Wczorajsze zamkniecie w USA jest dla naszego rynku pozytywem, bo nic istotnego się tam nie wydarzyło. Minusem jest ciągle spadająca cena ropy, ale rynek pokazał, że sobie z tym (na razie) daje radę. W tej sytuacji, jeśli wyniki kwartalne Costco i Pepsico nie zepsują nastrojów na rynkach światowych to powinniśmy kontynuować wzrost indeksów.
Giełdy czekają na nowe impulsy
W środę od rana kurs EUR/USD stabilizował się, a indeksy giełdowe w Eurolandzie spadały w oczekiwaniu na amerykańską korektę. Nie były to jednak spadki poważne. Nieco lepsze dane o wzroście PKB w strefie euro gracze na rynku walutowym wykorzystali do zainicjowania korekty i kurs EUR/USD zaczął zwyżkować podnosząc ceny surowców, ale na rynku akcji nie było widać istotnej zmiany, a końcówka była absolutnie neutralna.
Środa zapowiadała się dla amerykańskich giełdowych byków niezbyt dobrze, bo opublikowany we wtorek po sesji raport kwartalny Alcoa bardzo rozczarował. Poza tym tracił też Genentech, mimo że opublikował wyniki lepsze od prognoz, co może sugerować, że nawet dobre wyniki będą wywoływały realizację zysków. Nic dziwnego, że sesja rozpoczęła się spadkiem indeksów, ale od tego momentu aż do 19.00 straty były odrabiane. Wydawało się, że niedźwiedzie nie wykorzystają sprzyjających okoliczności, co bardzo umocni obóz byków, ale sytuacja zmieniła się po publikacji protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC (wtedy Komitet po raz drugi z kolei nie podwyższył poziomu stóp procentowych).
Prawdę mówiąc trudno w tym protokole znaleźć coś nowego, ale jak zwykle gracze wyciągnęli kilka zdań, które można było wykorzystać do poruszenia rynkami. Zauważono, że członkowie FOMC widzą „znaczne niebezpieczeństwo” wolniejszego od oczekiwań spadku presji inflacyjnej. Boją się też utraty wiarogodności, jeśli wzrosną oczekiwania inflacyjne, co w konsekwencji zwiększy inflację. Jedynie Jeffrey Lacker, szef Fed z Richmond był przekonany, że stopy należy podnieść. Nawiasem mówiąc przed publikacją tego protokołu wypowiadał się on na forum publicznym twierdząc, że członkowie FOMC muszą być „bardzo czujni”. Samo w sobie to stwierdzenie nic nie znaczyło, ale było preludium przed publikacją protokołu z posiedzenia FOMC.
Reakcja rynków była błyskawiczna – rentowność obligacji wzrosła, dolar się wzmocnił, a indeksy szybko ruszyły na południe. Przed 21.00 sytuację znacznie, ale na chwilę, pogorszyło uderzenie małego samolotu w nowojorski budynek. Władze jednak szybko zapewniły, że był to tylko wypadek. Umocnienie dolara dodatkowo zaszkodziło ropie, której cena już wcześniej spadała zbliżając się do 57 USD za baryłkę. Okazało się, że OPEC ciągle jeszcze dyskutuje nad cięciami i nie może się zgodzić, czy obniży limity wydobycia czy też realną produkcję. Gdyby chodziło o limity wydobycia to byłoby to zupełnie bez znaczenia. Spadła nieznacznie cena złota i zdrożały kontrakty na miedź, ale te rynki zamknęły się przed publikacją protokołu FOMC.
Jeśli weźmie się pod uwagę, że już przed sesją na giełdach akcji zapowiadana była korekta to koniec sesji z niewielkim osunięciem indeksów można uznać za zakończenie neutralne. To w niczym nie zmienia pozytywnego obrazu rynku. Czekamy na nowe impulsy.
Dzisiaj znowu pojawi się Jean-Claude Trichet, szef ECB. Nie wydaje się jednak prawdopodobne, żeby powiedział coś nowego, bo przecież w zeszłym tygodniu miał konferencję prasową po posiedzeniu ECB, na którym bank podniósł stopy, a wypowiadał się również we wtorek. Muszę jednak powtórzyć, że często zdarza się, iż gracze coś nowego w takich wystąpieniach znajdują i wykorzystują jako pretekst do wykreowanie jakiegoś ruchu na rynku walutowym i giełdach akcji.
Gracze będą czekali przede wszystkim na raporty kwartalne Costco i Pepsico oraz na publikację raportu o stanie gospodarki, który co miesiąc publikuje Fed (tzw. Beżowa Księga). Przedtem dowiemy się jeszcze jak wygląda w tygodniowej perspektywie amerykański rynek pracy, ale nie spodziewam się po tej publikacji większych zmian kursów i indeksów. Teoretycznie na rynek walutowy może wpłynąć raport o sierpniowym bilansie amerykańskiego handlu zagranicznego, ale od kilku miesięcy nie wywołuje on jednak większych emocji. Wiemy, że Chiny miały w sierpniu olbrzymią nadwyżkę eksportu nad importem, więc dane amerykańskie mogą być słabe, ale gracze wytłumaczą sobie zapewne, że kolejne miesiące będą lepsze, bo zmniejszy się import ropy (nie ilościowo, ale wartościowo, bo ropa przecież taniała). W tej sytuacji tylko naprawdę bardzo złe dane mogą zaszkodzić dolarowi.
Dowiemy się też, jak zmieniły się w ciągu tygodnia amerykańskie zapasy ropy i paliw. W zasadzie każdy raport może być wykorzystany do podniesienia ceny ropy, bo zbliża się sezon grzewczy, a poza tym widać, że OPEC niechętnie będzie widział trwały spadek ceny ropy poniżej 60 USD za baryłkę. Ostatnią publikacją będzie Beżowa Księga Fed, ale (podobnie jak to było z protokołem po posiedzeniu FOMC) nie jest prawdopodobne, że znajdą się tam jakieś rewelacje. Jednak jak zwykle gracze mogą tę publikację wykorzystać jako pretekst wybierając kilka zdań. Problem w tym, że nie wiemy, jakie to będą zdania.