Bardzo pomógł we wzroście kursu EUR/USD opublikowany w czwartek raport niemieckiego instytutu Ifo. Jak pamiętamy jego indeks klimatu gospodarczego pokazywał, że przedsiębiorcy są nadal optymistami, mimo że indeks ZEW (analitycy i menadżerowie) od stycznia bez przerwy spada. Tym razem indeks Ifo niespodziewanie wzrósł do poziomu 15 letniego szczytu. Coraz trudniejsza staje się interpretacja różnic poglądów optymistycznych przedsiębiorców i pesymistycznych menadżerów oraz analityków.
Trudno jest komentować, to, co działo się w piątek w USA. Jest to dzień między Dniem Dziękczynienia a weekendem i wtedy Amerykanie zwyczajowo uganiają się za zakupami i mało myślą o inwestowaniu. Poza tym sesja była skrócona o 3,5 godziny. Rzeczywiście komentarze mówiły o olbrzymich, niewidzianych od lat tłumach oblegających sklepy, które nęciły klientów niezwykłymi wręcz promocjami. Nie pomagało to jednak akcjom sieci detalicznych, bo inwestorzy (słusznie) obawiali się, jak takie promocje i przeceny wpłyną na zyski tych spółek.
W komentarzach mówi się, że przeceniający się dolar (nastąpiło zdecydowane wybicie z półrocznego trendu bocznego) przestraszył inwestorów i dlatego spadły indeksy. Nie do końca jest to jednak prawda. Slaby dolar zwiększa konkurencyjność gospodarki amerykańskiej, a administracja po cichu sprzyja takiemu osłabieniu. Tracący dolar mógł jednak być niezłym wytłumaczeniem dla niewielkiej korekty, która i tak się przecież rynkowi akcji należała od dawna. Takie wzmocnienie dolara podniosło ceny surowców, w tym ropy, co też graczom niespecjalnie mogło się spodobać. Sesja zakończyła się spadkiem indeksów, ale nie ma to żadnego znaczenia dla technicznego obrazu rynku.
Dzisiaj kalendarium jest puste, ale najważniejsze będą dane o weekendowej sprzedaży detalicznej w USA. Inwestorzy w piątek (słusznie) obawiali się, że promocje i przeceny negatywnie wpłyną na zyski tych spółek. Może się wiec okazać, że informacje o znacznym wzroście sprzedaży detalicznej nie pomogą dzisiaj indeksom tak jak oczekiwano. Okazało się bowiem, że co prawda przeciętny kupujący wydał 19 procent więcej niż rok temu, ale wydał tak dużo, dlatego, że korzystano przede wszystkim z olbrzymich promocji w segmencie sprzętu elektronicznego. Na przykład Wal-Mart, największy detalista, poinformował w czasie weekendu, że sprzedaż w listopadzie spadła o 0,1 procenta, co było pierwszym spadkiem od 10 lat. Nie wydaje się prawdopodobne, żeby tym razem początek sprzedaży świątecznej miał pomóc akcjom. Niepewne rano były kontrakty na amerykańskie indeksy – trzymały się blisko piątkowego zamknięcia.
Przecena dolara zazwyczaj pomaga rynkom rozwijającym się
Na naszym rynku walutowym złoty w ostatnie dwa dni tygodnia kontynuował trend zapoczątkowany w środę. Reagował jednak nieco inaczej niż zwykle na wzrost kursu EUR/USD. Zazwyczaj prowadziło to do umocnienia naszej waluty zarówno do dolara jak i do euro. Od środy jednak wzmacniające się do dolara euro osłabiała złotego do euro i umacniało do dolara. To może być zapowiedź gorszych czasów dla złotówki, wtedy, kiedy na rynku EUR/USD rozpocznie się korekta, co niedługo z pewnością nastąpi. Niczego nie zmieniły dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia – były bardzo dobre, ale praktycznie zgodne z prognozami. Mówiono nawet, że sprzedaż nie rośnie już tak bardzo dynamicznie, co może sygnalizować nadchodzące spowolnienie wzrostu.
Dzisiaj najbardziej prawdopodobne jest, że kurs EUR/USD zacznie spadać w wyniku korekty, która się już rynkowi należy. Jeśli tak rzeczywiście się stanie to złoty powinien stracić do obu głównych walut.
WGPW w czwartek i piątek odpoczywała po środowym wzroście. Rynek najwyraźniej nie bardzo wiedział, co ma robić, bo trwająca na rynkach Eurolandu korekta hamowała popyt, ale rosnące ceny surowców i słaby dolar mogły zachęcać do kupna akcji. W dalszym ciągu rósł jednak MidWig bijąc kolejne rekordy. W sumie można powiedzieć, że nic istotnego się nie wydarzyło, a sygnały kupna (aczkolwiek coraz bardziej niepewne) nadal obowiązują.
Piątkowy wzrost cen surowców powinien w poniedziałek pomagać naszej giełdzie. W nocy zresztą też surowce drożały. Jednak, jeśli kurs EUR/USD będzie się korygował (powinien) to i surowce trochę stanieją. W tej sytuacji decydować mogą nastroje panujące na giełdach w Eurolandzie. Bez względu na to, co się będzie jednak działo trzeba brać pod uwagę, że taniejący na świecie dolar (o ile wybicie kursu EUR/USD w tak dziwnym, świątecznym okresie nie było pułapką) będzie zwiększał apetyt na ryzyko funduszy amerykańskich, podnosił ceny surowców i korzystnie wpływał na indeksy na rynkach rozwijających się. Nie znaczy to jednak, że komitety inwestycyjne w funduszach już dzisiaj podejmą odpowiednie decyzje. Taki proces zabiera sporo czasu.