Po kredyty mieszkaniowe przychodzą do banków coraz bardziej spłukani klienci. Już więcej niż jedna czwarta pożycza pieniądze na niemal całość nieruchomości, a prawie co siódmy bierze nawet więcej niż warte jest mieszkanie.
Jeszcze na początku roku banki miały jedynie 12 proc. takich klientów, reszta dokładała co najmniej 5 proc. ceny zakupu nieruchomości.
Nowy raport Związku Banków Polskich na temat kredytów mieszkaniowych za III kwartał nie pozostawia wątpliwości – gwałtownie ubywa klientów, którzy mają odłożoną część pieniędzy na zakup wymarzonego M. Gdy jeszcze na początku roku, jedynie co trzeci kredytobiorca brał kredyt na co najmniej 80 proc. wartości nieruchomości, teraz jest to już niemal co drugi. Takiej statystyki nie było nawet w czasie boomu kredytowego, wówczas odsetek kredytów na 80 proc. i więcej kosztu zakupu mieszkania sięgał ok. 30 proc.
Udział kredytów z wkładem własnym do 20 proc. wartości nieruchomości (w proc.)
Źródło: Związek Banków Polskich
Kredyt potrzebny też na podatek, notariusza i prowizję
Szczególną uwagę zwraca fakt, że niemal 14 proc. klientów, czyli dwukrotnie więcej niż na początku roku, kredytuje nie tylko zakup nieruchomości, ale również opłaty około kredytowe i koszty transakcji, czy też wykończenie mieszkania. I to mimo, że klienci w zdecydowanej większości nie wprowadzają się do nowych lokali i pustych ścian. Wciąż zdecydowanie częściej wybierają mieszkania na rynku wtórnym. W 6 największych aglomeracjach Polski największy udział nowych mieszkań kupowanych na kredyt da się zauważyć w Gdańsku i Krakowie, a i tak jest to odpowiednio 28 i 27 proc. transakcji. W Łodzi, gdzie nowe lokale kupowane są wyjątkowo niechętnie odsetek ten sięga 12 proc.
Sprzedaż kredytów mieszkaniowych w zależności od relacji kredytu do wartości nieruchomości (w proc.)
Źródło: Związek Banków Polskich
Źródło: Open Finance