Kiepskie informacje z europejskiej gospodarki oraz amerykańskich usług i rynku pracy pogorszyły i tak już nienajlepsze nastroje na giełdach. Można się spodziewać pogłębienia korekty.
Po kilku dniach stabilizacji na warszawskim parkiecie, środowa sesja przyniosła zdecydowane pogorszenie nastrojów. Nasz indeks największych spółek należał do najmocniej zniżkujących wskaźników w Europie. Dzień rozpoczął od spadku o prawie 1 proc., a byki ani przez moment nie były w stanie zredukować skali strat. WIG20 poruszał się w wąskim przedziale 2883-2897 punktów. Spośród spółek wchodzących w jego skład przed południem jedynie walory Telekomunikacji Polskiej, PGNiG, Kernela i BRE notowane były powyżej poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Liderami spadków były tracące po ponad 3 proc. akcje Lotosu, TVN i GTC. Niewiele ustępowały im akcje Banku Handlowego. Po ponad 2,5 proc. w dół szły walory Tauronu, KGHM i Bogdanki, ponad 2 proc. traciły walory PKN Orlen, PBG i Getinu. Przecena obejmowała więc spore grono naszych blue chipów, a towarzyszyły jej znacznie większe niż ostatnio obroty. Nieco lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich spółek, które zniżkowały o 0,7-0.8 proc.
Optymizmu trudno też było się doszukać na pozostałych parkietach europejskich. Na niewielkim plusie trzymały się jedynie indeksy w Bukareszcie, Sofii i Tallinie. Wskaźniki w Paryżu, Londynie i Frankfurcie zaczęły dzień od spadków po 0,3-0,4 proc., a w trakcie sesji ich skala nieznacznie się zwiększyła.
Posiadaczom akcji nie sprzyjały publikowane dziś dane makroekonomiczne. Indeksy aktywności gospodarczej w usługach w Niemczech i w strefie euro okazały się niższe niż się spodziewano. Negatywnie zaskoczyła też sprzedaż detaliczna. W marcu w porównaniu do tego samego miesiąca ubiegłego roku była niższa o 1,7 proc., podczas gdy oczekiwano, że pozostanie na podobnym poziomie. W lutym zwiększyła się ona o 1,3 proc. Kiepskie informacje napłynęły też ze Stanów Zjednoczonych. Co prawda z raportu Challengera wynikało, że liczba planowanych zwolnień pracowników zmniejszyła się z 41,5 tys. do 36,5 tys., jednak według danych ADP szacunkowy wzrost liczby etatów w sektorze prywatnym wyniósł 179 tys., podczas gdy liczono, że przybędzie ich 200 tys. Sytuacja na amerykańskim rynku pracy nie poprawia się więc, jak tego oczekiwano. Rosną obawy przed piątkowymi danymi dotyczącymi zmiany liczby zatrudnionych w sektorze pozarolniczym. Na dodatek okazało się, że pogarszają się perspektywy w usługach za oceanem. Wskaźnik aktywności gospodarczej w tym sektorze spadł z 57,3 punktu w marcu do 52,8 punktu w kwietniu i był znacznie gorszy niż się spodziewano.
W pierwszych minutach handlu na Wall Street indeksy zniżkowały po 0,2 proc. Jednak seria złych danych spowodowała pogłębienie przeceny. Po godzinie Dow Jones i S&P500 traciły po 0,7 proc. To przełożyło się na zdecydowane zwiększenie skali spadków w Europie.
Także na warszawskim parkiecie końcówka sesji przyniosła pogorszenie nastrojów. Indeks największych spółek stracił ostatecznie 1,42 proc., WIG spadł o 1,18 proc., mWIG40 o 0,31 proc., a sWIG80 o 0,49 proc. Obroty wyniosły 1,36 mld zł.
Roman Przasnyski, Open Finance
Źródło: Open Finance