Realizacja zysków na światowych giełdach stała się głównym powodem obserwowanego od wczoraj osłabienia złotego. W środę przed godz. 9:00 za euro płacono nieco powyżej 4,39 zł, dolar był wart 3,30 zł, a frank niecałe 2,9150 zł. Jak widać, zaobserwowane jeszcze w poniedziałek wieczorem naruszenie kluczowych poziomów 4,36 zł za euro i 3,25 zł za dolara okazało się być krótkotrwałe. Z kolei kurs EUR/USD zniżkował w okolice 1,33.
Podłożem wczorajszego spadku giełdowych indeksów w USA stały się obawy związane z kondycją amerykańskich banków. Inwestorzy, którzy jeszcze dzień wcześniej pocieszali się tym, iż instytucje najprawdopodobniej nie będą potrzebować wsparcia z publicznej kasy i samodzielnie zdobędą fundusze na rynku, teraz nie byli już tak pewni. Zamieszanie wywołały plotki, iż Bank of America będzie potrzebować nawet 34 mld USD świeżego kapitału, znacznie więcej, niż wcześniej przypuszczano. Tym samym, jeżeli założyć, że aż 10 z 19 instytucji (jak się spekuluje) może potrzebować dofinansowania, to wszystko może okazać się nie tak proste. Inwestorzy czują się mniej pewnie, zwłaszcza, że szczegółowe wyniki testów wytrzymałościowych zostaną opublikowane dopiero jutro. Niemniej poza nimi, nie widać na razie zagrożeń dla kontynuacji dotychczasowego pozytywnego trendu. Kwietniowy indeks ISM dla sektora usług w USA okazał się wczoraj lepszy od oczekiwań, a szef FED przemawiający w Kongresie powtórzył, że sytuacja w gospodarce zaczyna się stabilizować i są szanse na stopniową poprawę, choć będzie ona dość powolna. Warto jednak pamiętać o tym, iż rynki zawczasu dyskontują pewne informacje. Na to, iż światowa gospodarka może stopniowo wychodzić z dołka, „grano” już od kilku tygodni, natomiast, to, że banki mogą potrzebować dość dużych kwot, aby „stanąć na nogi”, może być dla niektórych pewnym zaskoczeniem.
Dzisiaj istotne mogą okazać się dane ze strefy euro, które poznamy około godz. 10:00 (odczyty kwietniowych indeksów PMI dla sektora usług), oraz dane o marcowej sprzedaży detalicznej. Niewątpliwie „przydadzą” się one członkom Europejskiego Banku Centralnego, którzy jutro podejmą decyzję ws. poziomu stóp procentowych. Chociaż, nie powinno być tutaj zaskoczenia – główna stopa powinna spaść o 25.pb. do 1,00 proc. Inwestorów w większym stopniu będą interesować szczegóły ewentualnego programu „quantitative easing” na który może się zdecydować bank centralny. Wydaje się jednak, iż polityka QE nie będzie realizowana szybko, co nie powinno zbytnio zagrozić notowaniom euro. Z kolei dla dolara istotne będą dzisiejsze publikacje z rynku pracy w USA – o godz. 13:30 poznamy wskaźnik przyszłych zwolnień opracowywany przez firmę Challenger, a 45 minut później szacunki firmy ADP odnośnie liczby nowych etatów poza rolnictwem w kwietniu. W tym ostatnim przypadku prognozuje się, iż gospodarka straciła 650 tys. nowych miejsc pracy, wobec 742 tys. w marcu. Mimo, że prognozy ADP nieraz nie pokrywają się z późniejszymi odczytami Departamentu Pracy, to jednak część inwestorów wciąż traktuje je jako wyznacznik przed oficjalnym piątkowym odczytem.
W kraju wydarzeniem będzie tylko dzisiejsza aukcja zamiany organizowana przez resort finansów. W efekcie większe znaczenie dla złotego będzie mieć sytuacja na giełdach. Dzisiaj rano minister w kancelarii premiera Michał Boni ocenił, iż PKB w I kwartale mógł spowolnić do 1 proc. r/r. Oficjalne dane GUS poda 29 maja.
EUR/PLN: Powrót powyżej 4,36 sprawił, że notowania na powrót ugrzęzły w konsolidacji 4,36-4,41. Na dziennym wykresie zaczyna rysować się formacja gwiazdy porannej, choć musi ona zostać potwierdzona po dzisiejszej sesji. W takim przypadku wzrośnie prawdopodobieństwo ruchu do 4,45. Wskaźnik MACD na razie nie zdołał wygenerować sygnału sprzedaży. Spadek w okolice 4,36-4,37 na koniec dnia zwiększy jednak szanse realizacji spadkowego scenariusza z celem do 4,30-4,32.
USD/PLN: Sytuacja podobna do EUR/PLN. Notowania USD/PLN po powrocie ponad 3,25 ugrzęzły w konsolidacji 3,25-3,31. Tutaj również widoczna jest formacja gwiazdy porannej mogąca sugerować wzrosty w kierunku 3,35 w kolejnych dniach. Jeżeli jednak notowania powrócą dzisiaj w okolice 3,26-3,27 to wzrośnie prawdopodobieństwo ponownego przełamania w dół poziomu 3,25.
EUR/USD: Rysująca się dzienna świeca w środę pokazuje pewną przewagę popytu (wyraźny dolny cień). Dzienne wskaźniki kontynuują wzrost, MACD oddala się od linii zera po wygenerowaniu kilka dni temu sygnału kupna. Nie można jednak wykluczyć, że czekać nas będzie konsolidacja 1,3250-1,3350.
Marek Rogalski
Analityk DM BOŚ S.A.
Źródło: DM BOŚ