We wtorek rano złoty testował poziomy, które widzieliśmy już wczorajszego poranka. I tak kilka minut po godz. 8:00 za euro płacono 4,16 zł, a dolar był wart niecałe 2,9150 zł. Z kolei frank kosztował 2,7250 zł. Jak widać nasza waluta wciąż pozostaje mocna, a oczekiwana (przeze mnie) korekta nie nadchodzi.
Powód tego stanu rzeczy tkwi w zachowaniu się Wall Street, która po raz kolejny zakończyła wczoraj handel na plusach, choć niewielkich. To z kolei tłumaczy się dobrymi danymi z tamtejszego rynku nieruchomości – dynamika sprzedaży nowych domów wzrosła w czerwcu o 11 proc. Czy dzisiejsze dane o cenach nieruchomości w 20 największych metropoliach w maju, mogą coś zmienić? Zobaczymy o godz. 15:00 – oczekuje się spadku dynamiki o 0,5 proc. m/m i -17,9 proc. r/r. Z kolei godzinę później – godz. 16:00 – na rynek napłynie odczyt wskaźnika zaufania konsumentów Conference Board w czerwcu (progn. 49 pkt. wobec 49,3 pkt. w maju). Dzień zakończy publikacja wyników aukcji 2-letnich obligacji o godz. 19:00.
Dzisiaj rano agencje zacytowały wypowiedź wiceministra finansów Ludwika Koteckiego, który przestrzegł przed ryzykiem naruszenia poziomu 55 proc. długu publicznego w relacji do PKB już w przyszłym roku. Reakcji na złotym nie widać i nie ma się co temu dziwić. Nie pierwszy raz nasza waluta ignoruje informacje napływające z kraju, co pokazuje, że głównym czynnikami są tak naprawdę nastroje na Wall Street i w naszym regionie, a także sporadycznie, ale jednak odczyty chińskich danych makroekonomicznych. I tam należy szukać sygnałów do ewentualnego osłabienia złotego. Oczywiście dużą pomoc daje też analiza techniczna, zwłaszcza w kontekście zmian notowań EUR/USD. Dzisiaj rano kurs tej pary wzrósł w okolice 1,4280, co poza dobrymi nastrojami na Wall Street jest też wynikiem publikacji lepszych od prognoz wyników Deutsche Banku w II kwartale.
EUR/PLN: Notowania konsekwentnie kierują się na południe, chociaż na razie nie udało się naruszyć poziomu 4,15. Jeżeli tak się stanie, to będzie to sygnał do ruchu w stronę 4,1050 – poziomów wyznaczanych na podstawie poziomów z przełomu grudnia i stycznia. Dzienne wskaźniki teoretycznie wciąż potwierdzają spadki, chociaż są już dość wyprzedane. Oporami są okolice 4,19 i 4,20. Teoretycznie ruch wzrostowy w te rejony jest możliwy w każdym momencie. Jeżeli tak się stanie, to będzie to sygnał do rozpoczęcia korekty z celem do 4,22-4,2350 w kolejnych dniach.
USD/PLN: Dolar nieco pogłębił wczorajszy dołek schodząc dzisiaj rano do 2,9030. Rejon 2,8850-2,90 to silna strefa wsparć wyznaczana przez poziomy z listopada-stycznia. Dzienne wskaźniki teoretycznie wciąż potwierdzają spadki, mimo swojego wyprzedania. Oporami są okolice 2,95. To czy rynek powróci w ten rejon będzie zależało od EUR/PLN, ale zwłaszcza EUR/USD.
EUR/USD: Obserwowana w poniedziałek po południu korekta nie zdołała doprowadzić do naruszenia wsparcia na 1,42. Stąd też dzisiaj rano na powrót obserwujemy próbę ataku popytu. Na razie nie jest ona zbyt udana – nie udało się przetestować wczorajszego szczytu na 1,4299. Gdyby został on jednak naruszony to otwiera to drogę do kluczowych 1,4337. Dzienne wskaźniki teoretycznie potwierdzają wzrosty, poza Momentum (9). Jeżeli jednak w ciągu najbliższych godzin nie uda się przetestować 1,4299 to po południu rynek najpewniej powróci w okolice 1,42. Dopiero naruszenie tego poziomu i dalej 1,4170 będzie świadczyć o słabości strony popytowej na EUR i może otworzyć drogę do ruchu w stronę 1,4050 w kolejnych dniach.
Marek Rogalski
Źródło: DM BOŚ