Czy osoby, które założyły lokatę w ING BSK mogą zacząć zgrzytać zębami i powinny szybko iść resztą pieniędzy do Nordea Banku? Niekoniecznie. Bank ograniczył bowiem bardzo barierę wejścia, aczkolwiek można od razu powiedzieć dlaczego. Nie chce bowiem kanibalizować sobie bazy depozytów, a chce przysporzyć sobie nowych klientów. O ile ING BSK bardzo kręcił w internecie w przypadku lokaty „prezydenckiej” (bo łatwo było przenieść na lokatę pieniądze z niżej oprocentowanego OKO), to Nordea Bank nie będzie taki finezyjny. Po prostu przez system transakcyjny takiej lokaty nie będzie można założyć. To nie jedyna pułapka dla żądnych ponadprzeciętnych zysków. Lokatę będzie można założyć tylko w placówce (znaczy się bank chce zwiększyć ruch w oddziałach) i będzie ona dostępna tylko dla osób, które mają (lub założą) rachunek Spektrum lub Nordea oraz jednocześnie Progres. Jednym słowem – jeśli chcesz lokatę na 10%, musisz założyć płatny rachunek osobisty, a do tego konto oszczędnościowe Progres. To ostatnie wcale nie jest takie fajne. Oprocentowanie powiedzmy sobie nie rzuca na kolana, a do tego druga i kolejna wypłata w miesiącu to koszt 0,2% wycofywanej kwoty, minimum 10zł. Czyli można znaleźć łatwo coś lepszego. Jednym słowem – do tego momentu wolimy rozwiązanie INGa, który chociaż nie promował możliwości założenia takiej lokaty przez internet, to jednak taką możliwość dawał, a do tego nie wymuszał na kliencie, żeby zakładał płatny rachunek (mimo, że ma w ofercie bezpłatny Direct). To zresztą nie jedyna wada Lokaty Superhit. Jest nią mianowicie maksymalna kwota lokaty – jedynie 10 tysięcy złotych. Widać, że bank aż tak bardzo nie chce dopłacać do interesu. Zaletą jest za to minimalny próg – 500 złotych. No ale jeśli bank chce zdobyć nowych klientów na rachunki, to musi w ten sposób działać. Lokata będzie dostępna w placówkach banku już od najbliższego poniedziałku.
Mimo pewnych wad związanych z barierą wejścia (przede wszystkim dla obecnych klientów lub chcących tylko ulokować pieniądze na jakiś czas na wyższy procent) należy powiedzieć jedno – dla niektórych klientów to bardzo dobra oferta, bo sam rachunek w Nordea jest dość dobry. My możemy być trochę subiektywni w opinii, bo nie do końca odpowiada nam podejście tej instytucji do klienta w takich promocjach – zraziliśmy się do karty kredytowej, która jest przykładem na robienie użytkowników w przysłowiowego wała. No ale to karta – nie trzeba jej w tym banku posiadać. A 10 procent na trzymiesięcznej lokacie – robi duże wrażenie. Kolejny gracz będzie musiał już chyba dać 11 proc., przy koszcie pieniądza na rynku międzybankowym w wysokości ok. 6,6. Jednym słowem to już jazda po bandzie, chociaż wszystkie te procenty ze względu na coraz to większe wymagania stają się coraz bardziej wirtualne.
W przypadku Nordea Banku od 10 tysięcy złotych, bank będzie musiał wypłacić za 3 miesiące 250 złotych. Klient dostanie do ręki ok. 200 zł (w ING odpowiednio 200 i 160 zł). Jak widać skórka warta wyprawki – nawet jeśli zdecydować się na zwykłe konto Nordea. Bank do każdego klienta „dokłada” na dzień dobry maksymalnie ok. 85 złotych (pomijamy rezerwy, koszty zgromadzenia tych depozytów, etc.). Warunkiem założenia lokaty jest założenia konta, za które bank dostaje od 0 (Spektrum przy spełnieniu warunków związanymi z przelewami), do maksymalnie 8 złotych. Opłaty to opłaty – przyjmijmy, że tutaj bankowi te opłaty zwracają koszt prowadzenia rachunku lub zarabia na nich minimalnie. Jednak najważniejsze w tym przypadku są perspektywy – czyli przychody z marży odsetkowej z niskooprocentowanego rachunku osobistego no i co najważniejsze – możliwość dalszej sprzedaży krzyżowej. Jednym słowem jak się policzy – bank wcale tak dużo nie dopłaca do interesu. Z samej marży na koncie, będzie to zwrot średnio po pół roku, a potem będzie już tylko zarobek. Czyli można tak jak BZ WBK oddawać przez cały okres posiadania konta 1% za transakcje bezgotówkowe, a można też zdobywać na 10% lokatę. Jak się policzy, to w terminie ponad rocznym, zyskowniejsze jest to drugie podejście. Jednym słowem można powiedzieć, że oprocentowanie lokat może spokojnie dojść do 15% w skali rocznej i więcej, tyle że warunkiem będzie założenie rachunku osobistego. Można zresztą to policzyć. Skoro Nordea płaci ok. 85 zł za nowego klienta, to jakie oprocentowanie mógłby zaoferować wchodzący na rynek Alior, skoro w konkursie płaci za założenie konta 100 zł? Swoją drogą – to już blisko 70 tysięcy osób. Gdyby wszyscy założyli konta, bank musiałby wydać bagatela – 7 milionów złotych.